NA ANTENIE: NOBODY'S DIARY/ALISON MOYET, YAZOO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Powieść o skazanych na życie w wolności

Publikacja: 27.07.2019 g.11:30  Aktualizacja: 25.07.2019 g.11:33
Poznań
Recenzja Macieja Mazurka.
pogrom 1906 okładka - Państwowy Instytut Wydawniczy
/ Fot. Państwowy Instytut Wydawniczy

Wydana przez Państwowy Instytut Wydawniczy powieść Wacława Holewińskiego „Pogrom 1906” to książka znakomita. Dawno nie czytałem powieści historycznej, która porwała mnie do tego stopnia, że stop fikcji literackiej i prawdy stał się obrazem realistycznym. Akcja dzieje się w roku 1906, głównie w Warszawie, w czasie nasilonej ofensywy terrorystycznej bojowców z PPS-u, którym przewodził działacz o pseudonimie „Wiktor”, czyli Józef Piłsudski. Książka jest kontynuacją wcześniejszego dzieła Holewińskiego pt. „Pogrom 1905”. Dokonuje w niej analizy Rewolucji 1905-1907. Miała ona charakter obok społecznego, niepodległościowy.

Większość przedstawionych w powieści wydarzeń miała miejsce, jest autentyczna. Ale nie Piłsudski jest głównym bohaterem tej powieści. Ta powieść nie ma głównego bohatera w potocznym znaczeniu. Bohaterem bowiem jest akcja, dzianie się historii, którą tworzą ludzie w nią uwikłani. O tym, że tak właśnie jest w przypadku tej książki świadczy zabieg pisarza łamiący chronologię wydarzeń, aby zwiększyć napięcie całości wizji. Wszystkie postaci zdają się ważne. I ci którzy odgrywają rolę pierwszoplanowe, jak i ci z tła. Główne wydarzenie ukazane w powieści czyli nieudany zamach na rosyjskiego generała- gubernatora Skałona uruchamia kilka wątków równoległych do siebie. Zastanawiałem się, co trzymam w ręku po przeczytaniu tej książki: powieść to czy scenariusz filmowy? Jeśli to scenariusz to niekoniecznie trzeba go ekranizować, bo trudno będzie zrobić film, który takiemu scenariuszowi dorówna.

„Pogrom 1906” przynosi panoramiczny obraz Warszawy początku dwudziestego wieku, kiedy całą Rosję carską ogarnęła fala rewolucji. Porządek społeczny zaczął się chwiać. Fundamenty gniły. Uaktywniło się pokolenie polskich patriotów, kolejna generacja, która walczyła wówczas terrorem o wolność Polski, co w ówczesnej Europie nie było żadnym ewenementem. Holewiński nie analizuje ich motywacji. Ona była zbyt oczywista, aby był sens robienia takiej analizy. Po prostu, wobec terroru państwowego i brutalności policji i rosyjskiego wojska nie było alternatywy. Przyszli twórcy niepodległej Polski, wówczas terroryści, byli dwudziestolatkami. Wśród nich bardzo aktywne były kobiety. W powieści ukazana jest Wanda Krahelska, która dokonała nieudanego zamachu na generała-gubernatora Skałona, rzucając pod jego powóz bombę.

Powieść przypomina mozaikę. Każdy dzień z życia opisywanej postaci to kamyk mozaiki, sam w sobie interesujący. Całość tej konstrukcji układa się w obraz, w film panoramiczny. Wspaniałe są realistyczne opisy Warszawy z czasów pierwotnej akumulacji kapitału. Brutalność i nędza tego życia generowała świat przestępczy, który przenikał czasami środowisko bojowców. Holewiński ukazuje szpicli, donosicieli, zdrajców i zdrajczynie. Na uwagę zasługuje złożony portret Michaliny Zaborowskiej, należącej do organizacji PPS, która ratując swoje życie stała się informatorem policji i kochanką niejakiego komisarza Gruna, kanalii jakich mało. Wpadła podczas transportu broni a zdradziła organizację, bo poczuła się porzucona przez bojowców, tak to odczuwała. Niemniej szukała cały czas sposobu, aby wyrwać się z tej zależności i chciała żyć, co znaczy, że nie była materiałem na świętą-męczennicę sprawy narodowej. Zresztą, wbrew mitom, większość strasznych polskich mieszczan i drobnomieszczan chciała świętego spokoju, co oznacza, że rojenia o wolnej Polsce bojowców Piłsudskiego, były w ówczesnym czasie czymś oderwanym od rzeczywistości. Co ciekawe, na co zwraca Holewiński uwagę, a można mu wierzyć, bo zdolność ożywienia tamtych czasów można było uzyskać na drodze głębokich studiów nad epoką i lektury dzienników, Piłsudski nie był w porównaniu ze swoimi młodszymi towarzyszami aż tak radykalny. Musiał ich temperować.

Wielką zaletą tej książki jest ukazanie rosyjskiego punktu widzenia na sprawę pacyfikacji bojowców w Królestwie Polskim. Powieść przynosi próbę narysowania psychiki Polaków z punktu widzenia Rosjan. Istotną postacią w książce jest inteligentny szef Ochrany gen. Margrafski, o którym Józef Piłsudski w 1904 roku pisał, że to „pułkownik publicysta o ugodowym kierunku”. Nic mu ta ugodowość nie pomogła, gdyż został zabity przez bojowców. Odpowiedzią Rosjan na terror był tzw. krawat Stołypina. W okresie krwawego tłumienia rewolucji 1905-1907 tak nazywano sznur do wieszania skazanych. Margrafski myślał o także mniej radykalnych środkach pacyfikacji nastrojów. Chodziło, oprócz terroru, o jakieś substytuty autonomii, jakąś umiarkowaną niezależność Polaków w ramach Cesarstwa Rosyjskiego.

Margrafski był przekonany, że ostry kurs zastosowany przez generała-gubernatora Skałona spotęgował tylko falę terroru do niebywałych rozmiarów. Inteligentny szef Ochrany był najbliższym współpracownikiem generała-gubernatora, powiernikiem i wykonawcą jego planów. Problem polegał na tym, że zadanie spacyfikowania w Królestwie rewolucji, jakie otrzymał, było praktycznie niemożliwe do realizacji, bo nie można było powiesić 5 milionów ludzi. Zastanawiając się nad taktyką, Margrafski rozmawia między innymi ze Stanisławem Brzozowski, wielkim polskim myślicielem, którego oskarżono o współpracę z Ochraną. Margrafski w tym momencie to jak się wydaje porte-parole Holewińskiego, wpada na myśl szaloną, że Brzozowski mógłby być dla Polaków, tym kim stał się dla Rosjan Lew Tołstoj, „moralistą”, który swoimi ideami rozbroił Rosjan od środka, iż nie mogli sobie później poradzić z bolszewikami.

Terror i zamęt w Królestwie Polskim potęgowały inspirowanie przez carskie władze pogromy Żydów. Był to środek mający obniżać poziom społecznego napięcia. Ponadto rosyjska elita władzy była jadowicie antysemicka, co skłaniało Żydów do naturalnej sympatii z ruchami rewolucyjnymi.

Wielką zaletą tej powieści o mechanizmach władzy jest to, że Wacław Holewiński swój opis usytuował poza moralnością, poza „etyką sumienia”. Polityka to dziedzina demoniczna. Pisarz ukazał bezwzględną walkę, w której używa się prowokacji i manipulacji jako rzeczy oczywistych. Z jednej jak i drugiej strony. Czy to odbiera chwałę bojowcom? W żadnym razie. Ukazuje członków PPS gotowych poświęcić życie w walce o niepodległość narodową i państwową. Ci członkowie PPS-u to późniejsza elita II RP. Z narodami tak już jest, że kreują elitę, która nie chce przeżyć życia w niewoli innego narodu. Nawet w złotej klatce. Taka jest natura rzeczywistości społecznej, która nie podlega zmianie niezależnie od historycznego czasu. Polacy byli i są skazani na niepodległość.

http://radiopoznan.fm/n/G6YrQH
KOMENTARZE 0