Ma to związek z wejściem w życie nowych przepisów - tak zwanej ustawy "Apteka dla aptekarza", ale też kosztów, jakie musieli ponieść aptekarze, by od nowego roku obsługiwać elektroniczne recepty.
- Problem z zakupem nowego sprzętu komputerowego mieli prywatni aptekarze. W przypadku dwustanowiskowej apteki to był koszt około 15 tysięcy złotych, a 20 procent z tego można odliczyć. Mogło się zdarzyć, że wielu aptekarzy, szczególnie starszych, mogło stwierdzić, że nie ma sensu, żeby dostosowywać wszystko i pakować pieniądze, jeżeli ten interes nie przynosił wymiernych korzyści - mówi Wojewódzki Konsultant w Dziedzinie Farmacji Aptecznej w Wielkopolsce dr Stefan Piechocki.
Z rynku w Wielkopolsce znikają jednak nie tylko prywatne apteki. W centrum Poznania zamknięte zostały także placówki sieciowe.
- Wystarczy zobaczyć ulicę Gwarną, Al. Marcinkowskiego.Głogowska też jest tego przykładem. Jedna z aptek jest zamknięta. Te apteki, o których mówię, to są akurat apteki sieciowe. Tu wydaje mi się, że jest porządkowanie po przejęciach. Trudno, żeby w odległości niewielkiej od siebie, sieć utrzymywała kosztowne lokalizacje - dodaje dr Piechocki.
W 2017-ym roku działało w Wielkopolsce ponad 1400 aptek. W końcówce ubiegłego roku - około 1400-u. Takiego spadku nie powinni jeszcze odczuć pacjenci, tym bardziej, że od wielu lat przedstawiciele samorządu aptekarskiego powtarzali, że aptek zwłaszcza w dużych miastach jest za dużo. W Poznaniu niektóre działały niemal drzwi w drzwi.