Około 150 osób ze związkowymi flagami przeszło sprzed Sądu Okręgowego przy ulicy Hejmowskiego pod pobliski sąd przy Marcinkowskiego. Policja zamknęła ulice przed budynkiem sądu.
Wiceprzewodnicząca NSZZ Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP Elżbieta Aleksandrowicz mówi, że to już kolejny protest w tej sprawie.
Byliśmy raz pod Urzędami Wojewódzkimi 23 lipca i jako pracownicy sądownictwa czujemy się zaniedbywani pod względem płacowym. Pracownicy są zaniedbywani, a poprawy żadnej nie ma. My mieliśmy przez 10 lat zamrożone wynagrodzenia. Zaczęło to się zmieniać trochę od 2016 roku, ale to były kwoty po 46 złotych, po sto złotych, w tym roku wszyscy pracownicy sądów dostali 198 złotych brutto
- dodaje Elżbieta Aleksandrowicz.
Walczymy o swoje, walczymy o podwyżki wynagrodzeń. Musimy się starać o to, żeby było dla nas, dla pracowników godne wynagrodzenie za pracę. Tyle, ile lat pracujemy, a jestem pracownikiem prawie 30-letnim i pracuję naprawdę za minimum. Te pieniądze są nieadekwatne do tych czynności, jakie mamy w tej chwili nałożone
- mówili uczestnicy protestu.
Do Poznania na protest przyjechali związkowcy z całej Polski. Wsparł ich także wiceprzewodniczący OPZZ Sebastian Koćwin. Mówił, że centrala związkowa walczy o 20-procentowe podwyżki w przyszłym roku dla całej sfery budżetowej.
Pracownicy sądów protestowali dziś po zakończeniu pracy. W całej Polsce ta grupa liczy ponad 30 tysięcy osób.