W ubiegłą niedzielę trzyosobowa rodzina z Poznania została zatrzymana wraz z czworonogiem na przejściu granicznym. Zwierzak nie spełniał wymogów związanych z przewozem spoza Unii Europejskiej. Usłyszeliśmy od polskich celników, że paszportów nie dostaniemy, dopóki nie pozbędziemy się psa - mówi jego właścicielka Magdalena Duchant.
- Całą noc czekaliśmy na weterynarza. Przyjechał, stwierdził, że ponieważ pies nie ma badań, został przywieziony z Ukrainy i na Ukrainie musi zostać. Zapytałam, gdzie mogę go zostawić, usłyszałam że mam sobie coś znaleźć. Na kolanach prosiłam weterynarza, żeby psa uśpił. Prosiłam celnika, żeby psa zastrzelił. Dla mnie byłoby to bardziej humanitarne, niż porzucenie jej. Stwierdziliśmy, że spróbujemy w następnym przejściu granicznym. Zamiar był bardzo prosty: ja idę pieszo i pies pobiegnie za mną. Niestety pies pobiegł w stronę lasu - dodaje Magdalena Duchant.
Właścicielka ma nadzieję, że pies wróci do domu. Apeluje również, by każdy, kto chce wyjechać ze zwierzęciem za granicę sprawdzał przedtem obowiązujące przepisy.
Więcej w materiale dźwiękowym Łukasza Matulki.