Wszystko zaczęło się od pisma jakie średni personel z neurochirurgii skierował do dyrektora szpitala. Pracownicy twierdzili, że na oddziale dochodzi do sytuacji zagrażających życiu pacjentów. Brakuje niezbędnych leków, a chorymi opiekuje się tylko jedna pielęgniarka na dyżurze. Dolata natychmiast zlecił wewnętrzną kontrolę, powiadomił też o zarzutach prokuraturę i marszałka.
Nie stwierdzono żadnych uchybień - mówi dyrektor. Dolata chce zwolnić z pracy sygnatariuszy listu. Jednak wszyscy zachorowali. Jakie są argumenty pielęgniarek i pielęgniarzy z neurochirurgii nie wiadomo. Bezskutecznie od wielu dni próbowaliśmy się z nimi umówić, jednak najwyraźniej unikają mediów. Tymczasem oddział już z nową obsadą pracuje normalnie. Po zawirowaniach na neurochirurgii dyrektor chce wprowadzić rotacyjny system dla całego personelu średniego. Tak aby pielęgniarki nie pracowały na jednym oddziale przez wiele lat.