W Poznaniu nie ma tylu miejsc w miejskich przedszkolach. Miasto chce "dokupić" miejsca dla dzieci w przedszkolach prywatnych. - Dzięki temu rodzice za posłanie dziecka to takiej placówki zapłacą tyle samo co za przedszkole miejskie - zapowiada zastępca prezydenta Mariusz Wiśniewski. - Brakuje teraz około półtora tysiąca miejsc w przedszkolach miejskich. Ale jesteśmy w trakcie rozpatrywania wniosków przedszkoli niepublicznych o przekształcenie w status publiczny. Dzięki temu nasza oferta może się powiększyć - dodaje.
Dyrektor niepublicznego przedszkola "Kaczka dziwaczka" Małgorzata Nawrocka nie zamierza skorzystać z oferty miasta. Twierdzi, że jest to nieopłacalne: "Oferta, którą mamy dla rodziców jest dużo szersza. W momencie przekształcenia się w przedszkole publiczne zabrania nam się pobierania opłat za zajęcia dodatkowe, których mamy dużo".
Zdaniem wiceprezydenta Poznania w mieście nie byłoby problemu z miejscami dla trzylatków, gdyby nie cofnięcie wieku szkolnego. Mariusz Wiśniewski przypomina, że wielu sześciolatków zostało w przedszkola i przez to są teraz problemy z miejscami dla trzylatków. Wiceprezydent Poznania twierdzi, że w 2015 roku miejsc dla dzieci trzyletnich nie brakowało.