Czy jest szansa na jego wprowadzenie? Gośćmi audycji byli radna powiatu poznańskiego Ewa Pomin (PiS) oraz wicestarosta poznański Tomasz Łubiński (PO).
Roman Wawrzyniak: Państwo, jako Prawo i Sprawiedliwość, byliście pomysłodawcami tej inicjatywy. Jaki jest jej cel?
Ewa Pomin: Nasi uczniowie byli właściwie cały rok szkolny poza murami szkoły. Poza wrześniem i połową października. Teraz czas do szkoły i aby ułatwić uczniom powrót do tradycyjnego nauczania, do bezpośrednich kontaktów z rówieśnikami i integracji uczniów w klasie proponujemy dofinansowanie na każdego ucznia. Aby młodzież otrzymała te pieniądze, to dyrektorzy musieliby o to zawnioskować. Wychowawcy klasy, łącznie z uczniami, decydowaliby na co te pieniądze przeznaczyć. Jest to tak pomyślane, aby mogły być one przeznaczone na integrację klasy, na wyjazdy, przedsięwzięcia kulturalne, rekreacyjne i sportowe. Wyobrażam sobie, że nauczyciel razem z uczniami wyjechałby na jakaś krótką wycieczkę, poszedł do kina, teatru czy muzeum. Ważne jest, żeby brali w tym udział wszyscy uczniowie, a nie tylko ich część, tak żeby zintegrować klasę. Wyobrażam sobie również, że decydowanie o tym gdzie pojadą, co zrobią z tym funduszem, a jednocześnie jak będą kalkulować wydatki, również ich zintegruje. To wszystko może pomóc zapomnieć o wszystkich niedogodnościach.
(ze śmiechem) Oby nie skłóciło, bo jak są pieniądze, to zaczynają się dyskusje na co je wydać. Jeden chce dyskoteki, drugi wyjazdu, a trzeci jeszcze czegoś innego.
Jestem nauczycielką i mam takie doświadczenie, że moja klasa zdobywała niejednokrotnie tytuł najlepszej klasy w szkole, więc otrzymywali pewne fundusze z rady rodziców.
Czyli można się jakoś dogadać.
Oczywiście. Musimy się dogadać. Właśnie na tym to polega.
Panie Starosto, czy Państwo - jako samorząd - obserwujecie problem skutków pandemicznych i jesteście skłonni odpowiedzieć pozytywnie na ten pomysł? Czy będziecie raczej wracać do swojego pomysłu, który realizujecie od kilku lat?
Tomasz Łubiński: Pomysł radnych z klubu PiS wpisuje się w nasz program wspierania edukacji, który prowadzimy od 2013 roku. Pomijając już pieniądze, które zabezpieczamy na fakultety maturalne, nagrody starosty czy stypendia, tam zawsze wydzielamy środki na zajęcia pozalekcyjne. My to nazywamy właśnie tak. Zajęcia pozalekcyjne od samego początku programu nie są narzucane odgórnie. Są tworzone w szkole przy pomocy uczniów, wychowawców i dyrektorów. Oczywiście dyrektorzy odpowiadają przed nami za właściwe wydawanie pieniędzy. Jeżeli chodzi o pandemię, to od samego początku obserwujemy zjawiska, które wystąpiły od pierwszej fali, poprzez tę falę jesienną. Teraz obserwujemy te zdarzenia, które mają nastąpić. Spotykamy się co miesiąc z dyrektorami wszystkich szkół, ale także uczestnikami tych spotkań są nasze poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Powiat poznański ma największą sieć takich poradni w całej Polsce. Mamy 12 takich jednostek, a teraz powstała 13. Słuchamy co mówią nauczyciele, dyrektorzy i nasze psycholożki i pedagożki. Wiemy doskonale, ze ta praca zdalna spowodowała, że uczniowie nie mają ze sobą kontaktu. W tym roku na zajęcia pozalekcyjne wydzieliliśmy w budżecie 240 tys. złotych, a szkołom daliśmy do dyspozycji 200 tys. zł. Na początku lipca będziemy wiedzieli, czy te pieniądze zostały spożytkowane, czy też nie. Wyszliśmy z założenia, że praca zdalna jest pracą trudną i dla ucznia i dla nauczyciela, a zwłaszcza dla ucznia. Być może są takie zdarzenia, że ta praca zdalna ucznia musi być wsparta.
Może jednak, mimo wszystko, jest tak, że czasy są wyjątkowe. Jak mówi pani radna, ale też nauczyciele i rodzice, którzy obserwują jakie są problemy i efekty zdalnego nauczania, sytuacja jest wyjątkowa i nadzwyczajna to być może trzeba poszukać jakichś nadzwyczajnych środków, a nie sięgać po te, które są.
Tomasz Łubiński: Zasada tego programu jest taka, że mówimy o kwotach w budżecie, które trzeba wydać do końca roku kalendarzowego. Sytuacja jest nadzwyczajna, ponieważ te pieniądze możemy rozdysponować dopiero we wrześniu, kiedy rozpoczyna się rok szkolny, gdy wiemy ilu uczniów przychodzi do naszych szkół. Mówimy o szkołach ponadpodstawowych, których organem prowadzącym jest powiat poznański, bo tylko dla tych szkół możemy te pieniądze przeznaczyć.
To jest około 4 tys. uczniów.
Tomasz Łubiński: Dokładnie. Wtedy dyrektorzy składają do nas wnioski, że potrzebują pieniądze na takie i takie przedsięwzięcia. Nigdy się nie zdarzyło, żebyśmy odmówili. Jesteśmy na to przygotowani, mając rezerwę oświatową. Cieszę się, że PiS taki wniosek złożył.
Czy ten wniosek uzyska Państwa poparcie?
Tomasz Łubiński: Oczywiście, że uzyska. Z tego, co pani radna Pomin mówi, nazywając zajęcia pozalekcyjne bonem oświatowym, to wsparcie ze strony klubu PiS też będzie. Zakładamy nie 100zł, nie mówimy o bonach oświatowych, tylko mówimy o kosztach pewnych przedsięwzięć. Od tego wychodzimy, bo jeżeli uczniowie będą wyjeżdżali na zielone szkoły czy jakieś wycieczki, to prawdopodobnie ta kwota 100zł nie wystarczy. Dlatego dostaną pełną kwotę.
Pani Radna, jakiego rozwoju wypadków się Pani spodziewa? Będzie ten bon czy na czym sprawy staną?
Ewa Pomin: Bardzo się cieszę, bo widzę, że poszerzymy naszą ofertę. Pomijając fakt, że bardzo fajnie u nas funkcjonują stypendia rady powiatu, nagrody starosty poznańskiego, zajęcia fakultatywne dla uczniów, to teraz poszerzymy naszą ofertę na zajęcia pozalekcyjne. Te zajęcia to były przede wszystkim kółka zainteresowań. Nie wszyscy uczniowie należeli do kółek zainteresowań. Teraz - jeżeli również wychowawcy - a wyobrażam sobie, że każdemu wychowawcy będzie zależało, żeby zdobyć pieniądze na jakieś atrakcje integrujące całą klasę. To będzie bardzo dobra inicjatywa.
Gdyby się trzymać nomenklatury, z której korzysta pan starosta, czy zajęciami pozalekcyjnymi można nazwać wspólny wyjazd integracyjny?
Ewa Pomin: Oczywiście. Takie zajęcia już praktykowaliśmy w przeszłości. Wyjście wszystkich uczniów naszych szkół do kina. To był film o Lechu Wałęsie. Oni wszyscy do kina poszli, a my za to zapłaciliśmy. Na zielone szkoły wyjeżdżali nasi wychowankowie z Owińsk. Też to sfinansowaliśmy. Nie ma tutaj żadnego przeciwskazania, żeby sfinansować tego typu rzeczy. Tak naprawdę czekamy jak uczniowie chcieliby sobie zorganizować spotkania, które pozwoliłyby na integrację. To przecież uczniowie są pozbawieni kontaktów.
Pani Radna, czy Państwo liczycie, że zostanie wyasygnowana dodatkowa kwota - tych ok. 400 tys. zł - tylko na ten, nazwijmy to umownie, bon oświatowy?
Ewa Pomin: Jestem optymistką. Uważam, że zostaną te pieniądze wyasygnowane, a równocześnie na zajęcia pozalekcyjne, takie typowo wzmacniające uzdolnienia uczniów. Myślę, że to będzie szło dwutorowo. Tak to rozumiem.
Dobrze pani radna zrozumiała, Panie Starosto?
Tomasz Łubiński: Mieliśmy ostatnio spotkanie z dyrektorami szkół i dyrektorami poradni psychologiczno-pedagogicznych po sesji kwietniowej. Już w marcu rozmawialiśmy na ten temat. Wywołały go głównie nasze pedagożki i psycholożki, które doskonale wiedzą o konieczności integracji. Dyrektorzy wiedzą, że tu nie ma żadnych ograniczeń. Nam zależy, żeby uczeń jak najszybciej pozbył się traumy związanej z koronawirusem i zdalnym nauczaniem. Oczywiście jeśli to będzie możliwe. Przeszliśmy już swoje - najpierw przy nauczaniu stacjonarnym, potem hybrydowym, potem zdalnym. Pilnowaliśmy, żeby naszym uczniom i nauczycielom się nic nie stało. Udowodniliśmy, że wszystko, czego szkoły potrzebowały - łącznie ze sprzętem do zdalnego nauczania - dostały.
Ale czy będą dodatkowe pieniądze, tak jak chce klub radnych PiS?
Tomasz Łubiński: One już są. Mamy wydzieloną rezerwę oświatową i ogólną. Jeszcze nie wiedząc na co to wydamy, tworzymy taką rezerwę. Pani radna dokładnie to wie. Nie mamy dokładnej kwoty, bo 100 zł to jest umowna kwota, a my będziemy się opierać na tym, że dyrektor jakiejś szkoły powie, że jego uczniowie chcą pojechać na wycieczkę na zieloną szkołę na trzy dni, to kosztuje tyle i tyle, to tyle dostaną.
Czyli nie dla każdego ucznia równa kwota, ale w zależności od potrzeb i kosztów.
Tomasz Łubiński: Musimy spełnić oczekiwania dzieci. Od samego początku o edukację w powiecie poznańskim bardzo dobrze dbamy równoważąc obiekty, nauczycieli, uczniów i rodziców.
Jak Pani to teraz postrzega?
Ewa Pomin: Liczę na aktywność wychowawców. Znam swoje koleżanki oraz kolegów i liczę, że będą pozyskiwać te pieniądze na klasę i uczniów. Są aktywni i mają dużo pomysłów. Także liczę, że będzie dużo wniosków, a naszą pracą będzie rozpatrywanie tych wniosków i przyznawanie pieniędzy.
Pozostaje mi tylko trzymać za to kciuki, a także apelować i namawiać inne powiaty w Wielkopolsce, aby poszły w Państwa ślady.