Ekipa z poznańskiego ZOO przyjechała dziś po cztery świnie pekari. Ich zagroda po deszczach częściowo przypomina bajoro, a częściowo błotnistą maź, w której świnie brodzą po kostki czy kolana. Na uwagi reportera, że przecież pekari lubią wodę – dyrektor ZOO, Ewa Zgrabczyńska odpowiedziała, że tak, ale nie taką wymieszaną z fekaliami.
Akcja wabienia pekari do skrzyń transportowych odbywała się za pomocą kawałków ich przysmaku - melona. Na teren ośrodka nie wpuszcza policja. Pekari jadą do ZOO w Poznaniu, a na miejscu zostają jeszcze cztery tygrysy, jeden lampart, dwa karakale, jeden oryks i trzy kułany, czyli azjatyckie dzikie osły.
Dyrektor poznańskiego ZOO Ewa Zgrabczyńska powiedziała nam, że trwa szukanie nowych miejsc dla zwierząt, które wciąż pozostają w Pyszącej. Gdy miesiąc temu do hodowli weszła policja było tam blisko trzysta zwierząt; większość porozwożono już do różnych miejsc azylowych. Po sygnałach od obrońców zwierząt prokuratura bada legalność hodowli i prawidłowość jej prowadzenia.
Obiektu w Pyszącej pilnuje policja. Nie ma tam wstępu właściciel, dziennikarze ani nikt postronny.
Rafał Regulski/seb