Ośrodek złożył w tej sprawie wniosek do sądu. Kobieta cały czas koczuje na poznańskim dworcu. - 73-letnia Kobieta bezdomną jest już od dwudziestu lat, to był jej wybór - mówi Lidia Leońska z poznańskiego MOPR-u. - Ta pani odmawia pomocy, ma własne dochody, była już podopieczną domu pomocy społecznej, ale z niego zrezygnowała - wyjaśnia.
W związku z coraz zimniejszymi nocami MOPR chce by mimo wszystko kobieta trafiła do domu pomocy społecznej. - Zwróciliśmy się do sądu o wydanie postanowienia o umieszczeniu jej w domu pomocy społecznej bez jej zgody. Nie możemy tego zrobić bez orzeczenia lekarza - mówi.
Lekarz już kobietę zbadał - na ławce na dworcu, gdzie kobieta koczuje. MOPR czeka teraz na decyzję sądu. O bezdomnej staruszce jest głośno, ponieważ do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie ciągle dzwonią podróżni, niepokojący się o los kobiety.
Jacek Butlewski/jc/int
Przypominam mi się głośna sprawa z Nowego Jorku z przed paru lat gdy całe USA były zachwycone postawą policjanta który oddał bezdomnemu swoje buty. Po paru dniach okazało się że bezdomny nie jest bezdomny i ma swoje mieszkanie...
wydaniu.
Nawet wczesna PRL skumała się z Mirą Zimiʼnską ,po to
by folklor był schludny,ładny,czysty,miły w dotyku i pachnący.
Potem ów folklor został skrytykowany i podpięty pod PRL-owskie
kanony socrealizmu (modernistycznego) !
A skoro tak to mamy za to STARĄ BABĘ W LUDOWEJ KUFAJCE
przypomnającą bardziej konspiracyjną łączniczkę za pazuchą (w gajdach)
noszącą bibułę -Jak w "Zakazanych Piosenkach".
Bez przesady z tą melancholią za tamtymi czasami w których
powoʼn LIZOLU miał być antidotum na wszelkie bolączki codzienności