Dziś zwrócimy uwagę na tradycje związane i z pochówkiem i z pielęgnowaniem pamięci po zmarłych. Oczywiście przypominamy, że 1 listopada to Wszystkich Świętych, a 2 listopada to Dzień Zaduszny. To jedna z wielu dawnych polskich tradycji, która ciągle ma się dobrze.
W wielu przypadkach nie da się być przy grobach wszystkich nam bliskich. Jeśli ktoś nie może osobiście zadbać w tym dniu o groby, może zlecić posprzątanie specjalnej firmie. Kilkanaście lat temu pojawiły się pierwsze firmy, które prowadzą taką działalność. "Włącznie z umyciem nagrobka, przystrzyżeniem trawy, zapaleniem znicza i postawieniem kwiatów.
Jak ważna jest dla Państwa tradycja 1 listopada? Czy coś w tej tradycji dnia Wszystkich Świętych, w organizacji pochówków, w celebrowaniu pamięci o tych co odeszli - zmienia się? Czy nowoczesność i tutaj się wkrada? Dla osób wierzących Wszystkich Świętych to czas wyjątkowy i ważna jest obecność podczas nabożeństw organizowanych na nekropoliach. Zwłaszcza tak się dzieje na cmentarzach niedużych, w małych miejscowościach i na wsiach.
Wydawałoby się że przybywa w ostatnich latach pogrzebów z urnami. Według najnowszych danych jedna czwarta poznaniaków po śmierci poddaje się kremacji. Proporcje między tą formą pochówku a tą tradycyjną nie zmieniają się jednak od lat. - Kościół nie zabrania kremacji - chociaż stawia pewne warunki związane z tym pochówkiem - ostatnio Kongregacja Nauki i Wiary przypomniała te zasady - mówi ks Maciej Szczepaniak.
Kościół przypomina, że w przypadku urny również obowiązuje pochówek na cmentarzu. A przypomina o tym w obliczu problemów z pewną modą, która pojawiła się np we Włoszech. Ze spopielonych szczątków robi się tam drogocenną biżuterię. Taka praca kosztuje kilka tysięcy euro. Ale można potem nosić np. na palcu pierścionek z oczkiem z prochów dziadka czy babci. Czy to Państwa szokuje?
Dziś możemy mówić nawet o przemyśle pogrzebowym - w ostatnich latach dużo się zmieniło. Są nawet specjalne targi dla przedsiębiorców pogrzebowych. Można powiedzieć, że zmienia się jakość pogrzebów czyli oprawa ostatniego pożegnania.
Znicze, kwiaty to jednak tylko symbole, znaki pamięci o tych co odeszli i o tym, że o nich myślimy. Każdy z nas ma swoją wizję związaną z przemijaniem, odchodzeniem. Jaka jest Państwa?
Dlatego ja od wielu lat, w tych dniach, omijam cmentarze z daleka.
Na wymioty mi się zbiera widząc to debilne PUSZENIE się i prymitywną rywalizację, kto ma więcej kwiatów, a kto zniczy.
O moich bliskich myślę często i często ich wspominam. Aby im to symboliczne światełko zapalić i pokłon oddać,
to wybieram dzień o którym wiem, że wszystko co do zrobienia było jest zrobione.
No i ładna pogoda (taka pod rower) być musi.
Ten amok, obłęd i szaleństwo jakie tych prawdziwych Polaków z okazji świąt - zwłaszcza tych katolickich - ogarniają,
po prostu przeraża.
Tak więc wzorem pracujących jutro dziennikarzy RM, także i ja jutro pracować i zarabiać będę.
Jak kilkanaście tysięcy policjantów, kelnerów, kucharzy, lekarzy, pielęgniarek i wielu, wielu innych Polaków zresztą.
Nie mówcie więc Szanowni Redaktorowie (jak to dziś już na antenie popełniono), że wszyscy Polacy 1 listopada groby swoich bliskich odwiedzają.
Mówiono dziś także, iż dekorowanie grobów i ich - w tym dniu właśnie - odwiedzanie, to długoletnia tradycja.
Być może i owszem, ale też wieloletnią tradycją jest (będzie z 25 lat. Jak się Poloki zaczęły na hura motoryzować)
w Polsce także masowe umieranie na drogach (wypadki). Z okazji świąt kościelnych bardziej.
Jakiś czas temu myślałem, że debile się już wytłukli, ale nie. Liczba zabitych wciąż budzi respekt i smutek.
Oraz radość Pasterzy, którzy na pogrzebach zarabiają najwięcej.