W środę od rana przyjmowane są w nim wnioski o pieniądze na szkolenia dla pracowników.
Reporter Radia Poznań był na miejscu przed godziną 1 w nocy. Wtedy przed drzwiami koczowało kilkunastu mężczyzn. Humory im dopisywały.
- Jak w czasach komunistycznych, stoimy żeby stać - żartuje pan Waldemar.
- Zawiązujemy znajomości. Stoimy od nocy, bo każdy chce być pierwszy - dodaje mężczyzna.
- Czytam sobie książkę Roberta Wegnera pt. "Opowieści z meekhańskiego pogranicza". Mamy jedzenie, picie. Nie jest źle - mówi pan Mateusz.
Krótko przed otwarciem o godz. 7.30 przed budynkiem były już dziesiątki ludzi. Jak tłumaczyli stojący w kolejce, nie są przekonani do załatwiania takich spraw przez internet. Postanowili więc stawić się osobiście albo... na zlecenie.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nie wszyscy chcieli załatwić dofinansowanie w swoim imieniu. Niektórzy zostali przysłani przez pracodawców lub odpowiedzieli na ogłoszenie, w którym ktoś szukał chętnego do stania w kolejce.
Jak mówi Radiu Poznań zastępca kierownika działu pośrednictwa pracy w poznańskim PUP, na razie wpłynęło około 150 wniosków. Połowa została złożona przez internet. Urzędniczka nie rozumie, dlaczego tak wiele osób przyszło osobiście, bo - jak mówi - nie ma informacji, aby system informatyczny nie działał tak jak powinien.