NA ANTENIE: Między niebem a ziemią
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Japonia premiera Abe

Publikacja: 27.09.2017 g.12:03  Aktualizacja: 27.09.2017 g.12:15
Poznań
W japońskiej polityce największe znaczenie ma klasa polityczna, a premier jest raczej postrzegany jako wyłącznie jej przedstawiciel. Konkretna twarz konkretnej polityki.
shinzo abe premier japonii rzułta morda - General Assembly of the United Nations
/ Fot. (General Assembly of the United Nations)

Przez całe dekady w Japonii dominowała konserwatywna Partia Liberalno-Demokratyczna, która przez cały okres powojenny aż do lat 90. stała na straży ustroju politycznego i społecznego oraz wolności gospodarczej. Władzę straciła dopiero na kilka lat w 1993 roku i ponownie w okresie 2009-2012. Obecny premier Shinzo Abe wyróżnia się na tle swoich poprzedników. Po pierwsze jako jeden z nielicznych był premierem dwukrotnie (pierwszy raz w latach 2006-2007). Wtedy musiał opuścić stanowisko, przegrywając w wewnętrznej rywalizacji w partii. 

Jego następcy jednak okazali się być niezdolni do poradzenia sobie z kryzysem ekonomicznym i doprowadzili PLD do największej klęski, gdy władzę przejęła socjaldemokratyczna opozycyjna koalicja. Partia ponownie zwróciła się do Abe, oddając mu ster. Ten nie tylko odbudował jej siłę i poprowadził ją do zwycięstwa, uzyskując jeden z lepszych wyników w historii, a PLD ponownie całkowicie dominuje w narodowej polityce (w wyborach z 2014 roku uzyskała wraz z nacjonalistami prawie 68% miejsc w parlamencie).

Rządzący od 5 lat premier jest również wyjątkiem, jeśli chodzi o styl przywództwa. W historii Japonii premierzy zmieniali się bardzo często i zazwyczaj byli wyłącznie emanacją konserwatywnej linii PLD, Abe jednak odcisnął znacznie większe piętno w polityce, zdobywając większą niż jego poprzednicy samodzielność. Lubi prezentować się jako przywódca narodu promującego silną ekonomię i aktywną politykę zagraniczną. Dodatkowo Abe jest bardzo pewny siebie, co wielu jednak odczytuje jako arogancję.

W poniedziałek premier potwierdził, że 22 października odbędą się w Japonii przyspieszone wybory (przeszło rok przed ustawowymi). Dlaczego akurat teraz? Jeśli je wygra - a wszystko na to wskazuje - może liczyć na rządy do 2021 roku. Rok wcześniej w Tokio odbywają się Igrzyska Olimpijskie. Czas do ich rozpoczęcia będzie zatem okresem wzmożonych wydatków publicznych, które Abe promował przez cały czas swojego premierostwa, wraz z reformami rynku pracy, systemu opieki zdrowotnej i szkolnictwa.

Szef rządu może liczyć na wsparcie jego przywództwa przez zaniepokojonych aktywnością Korei Północnej Japończyków, którzy w obliczu niebezpieczeństwa nie będą eksperymentować. Dlatego też wielu zarzuca mu cynizm i straszenie Japończyków możliwym konfliktem w celu przeprowadzenia zmian w polityce obronnej i oczywiście wzmacniania swojej pozycji w kraju.

Centrolewicowa opozycja jest słaba i skłócona. Gdy była u władzy między 2009 a 2012 rokiem trzykrotnie zmieniał się premier. Największa z nich, Partia Demokratyczna, od sierpnia tego roku ma nowego lidera, notabene uważanego za konserwatystę - Seijiego Maeharę. Inne wydarzenie, które zadecydowało o przyspieszeniu wyborów, to odejście z PLD dwóch ważnych polityków – chodzi o popularną gubernator okręgu Tokio Yuriko Koike oraz Masaru Wakase, którego uważa się za jednego z ojców zwycięstwa w 2012 r.

Oboje planują założenie nowego ruchu politycznego. Oceniając dotychczasową drogę polityczną Koike, postrzeganej jako lider ruchu, będzie to partia centroprawicowa, może nawet w wielu punktach zbliżona do PLD. Partia Nadziei (jap. Kibou No To) dopiero buduje się na bazie lokalnych sił w okręgu tokijskim. W założeniach partii mogą znajdować się także poglądy umiarkowanie feministyczne i ekologiczne (ograniczenie użycia energii nuklearnej).

Abe, przyspieszając wybory, zwyczajnie chce dać swoim przeciwnikom jak najmniej czasu na rozbudowę zaplecza, struktur i programu. Poglądy Koike np. w sprawach zagranicznych zbliżają ją do Abe: popiera ona chociażby rewizję japońskiej konstytucji odnośnie sił wojskowych kraju. Obecny premier doprowadzić już w tej materii do istotnych zmian: w 2014 r. Japonia zniosła ograniczenia w handlu technologią wojskową.

Na chwilę obecną Partia Demokratyczna, mająca socjaldemokratyczny program i pacyfistyczne nastawienie, nie wydaje się być konkurentem w sytuacji, gdy wielu Japończyków może być przekonanych, że ich kraj musi zacząć umieć bronić się sam. Lecz partia Koike może uderzyć PLD i samego Abe od innej strony. Bo tak jak wielu Japończyków może być przychylnym zmianom w polityce obronnej, tak też wielu z nich jest zwyczajnie zmęczonych rządzącą partią i jej dominacją na scenie politycznej.

Obawy Abe potwierdzają także sondaże przedwyborcze. Choć PLD dominuje wśród partii (średnio z 40% poparciem, kolejna Partia Demokratyczna ma poniżej 10%), to istnieje spory odsetek obywateli cesarstwa, którzy nie widzą w dotychczasowych siłach politycznych swojej reprezentacji. Ci mogą zagłosować na alternatywę, o ile taka się pojawi. Podczas niedawnych wyborów do zgromadzenia metropolitalnego w Tokio PLD przegrało z lokalną centroprawicową partią - Tomin - w której wspomniana Koike jest jednym z liderów.

Po latach rządów PLD nie jest wolny od skandali, w tym podejrzeń o korupcję. Dotyczą one również samego premiera, co stwarza negatywną atmosferę i osłabia rząd. Żonie premiera miano ułatwiać zakładanie prywatnej sieci szkół podstawowych i przedszkoli, a w lipcu wyszło na jaw, że jeden z przyjaciół premiera dostał pozwolenie na założenie prywatnej szkoły wyższej, pomimo licznych wątpliwości w tej sprawie.

Kolejnym sprawa to przyszłoroczne wybory na lidera Partii Liberalno-Demokratycznej. Odbędą się one w listopadzie 2018 roku. Gdyby wybory do parlamentu miały odbyć się normalnym tokiem, to wypadałyby one na grudzień tego samego roku. Abe chce uniknąć koincydencji tych wydarzeń i przystanąć do walki o fotel szefa konserwatystów jako zwycięzca w wyborach.

Przekaz premiera i jego partii na chwilę obecną dotyczy tematów ekonomicznych, których wyniki można uznać za dobre, oraz w dalszej kolejności bezpieczeństwa. Jeśli Abe utrzyma się u władzy, będzie miał realną szansę zmienić pozycję międzynarodową Japonii. Oznaczać będzie to nie tylko zmiany w strategii obronnej i wojskowej kraju, ale również możliwość większego zaangażowania się w politykę obronną USA jako najważniejszy sojusznik Waszyngtonu w regionie.

Na jednego z ważniejszych z kolei partnerów Japonii ostatnich lat wyrastają Indie. W zeszłym tygodniu miał miejsce szczyt obu państw poświęcony tematyce bezpieczeństwa (w Tokio był obecny premier Nerendra Modi). Ustalono nie tylko kontynuację współpracy wojskowej (w tym wymianę w zakresie technologii wojskowych), kontynuowano także rozmowy w sprawie budowy łodzi podwodnych (Indie chcą zakupić je właśnie w Japonii), lecz ustalano również wspólne stanowisko obu krajów względem Pekinu. Do problemu ekspansji Chin oba kraje mają podobny, równie negatywny, stosunek.

http://radiopoznan.fm/n/MthGin
KOMENTARZE 0