Poznański sąd nie zajął się apelacją jednej z 20 poszkodowanych osób, bo sama ją wycofała. We wrześniu ubiegłego roku sąd skazał norweskiego kierowcę, który wjechał w grupę widzów, na karę więzienia w zawieszeniu i grzywnę. Dziś Mortena N. nie było w sądzie.
Kierowca nie musiał przyjeżdżać do Poznania, bo już wcześniej było wiadomo, że procesu apelacyjnego w tej sprawie nie będzie. Dlaczego poszkodowana, która odwołała się od wyroku, zrezygnowała z apelacji - nie wiadomo.
- Nie znam motywów cofnięcia apelacji - mówi obrońca Mortena N. mecenas Łukasz Mieloch. Dla jego klienta to już koniec sprawy po dwóch latach postępowania karnego. Mecenas zwraca uwagę, że sprawa mogła zakończyć się wcześniej, przed dwoma laty, bo Morten N. proponował wypłatę zadośćuczynień i dobrowolne poddanie się karze, ale nie wyrazili na to zgody poszkodowani.
Teraz poszkodowani, którzy ucierpieli podczas pokazów samochodowych, będą mogli wystąpić do sądu o odszkodowania. Sąd cywilny jest związany wyrokiem sądu karnego co do winy kierowcy.
Czy wszyscy z 20 poszkodowanym wystąpią z pozwami - nie wiadomo. Jeżeli się zdecydują - pozwanym nie będzie norweski kierowca, ale jego ubezpieczyciel.
Po wypadku, do którego doszło w 2013 roku, pokazy Gran Turismo nie odbywają się już nie na ulicach miasta, ale na Torze Poznań.
Magda Konieczna/jc/szym