Zatrzymany przez policję w ubiegłym tygodniu duchowny miał prawie 3 promile alkoholu. Odpowie przed sądem za jazdę po pijanemu i narażenie dziecka na niebezpieczeństwo.
"Jak ustaliśmy rodzice dziewczynki, związani z kościołem byli z księdzem zaprzyjaźnieni" - mówi Roman Marczyński z turkowskiej komendy. "Duchowny powiedział, że wybiera się do sklepu, dziewczynka chciała z nim iść, rodzice się zgodzili bo myśleli, że pójdą pieszo" - relacjonuje policjant. Jednak ksiądz niespodziewanie postanowił, że pojedzie z dziewczynką do sklepu samochodem. Kilkaset metrów od plebanii zatrzymała go policja. Dziecko nie miało zapiętych pasów.
Duchowny trafił do Kaczek Średnich ponad 3 miesiące temu prosto z terapii zamkniętej. "Wszyscy wiedzieliśmy, że ma problem z alkoholem" - mówi proboszcz parafii ks. Paweł Zalewski. "To chory człowiek" - dodaje. "Poprosił mnie o dach nad głową. Wszystkich nas to zasmuciło, to nie powinno się wydarzyć, ale stało się" - mówi.
Co stanie się z księdzem? zapytaliśmy rzecznika prasowego diecezji włocławskiej ks. Artura Niemirę: "Zostały podtrzymane wszystkie kary kościelne, czyli ten ksiądz nie jest wikariuszem, ma ograniczone prawa kapłańskie, nie może samodzielnie odprawiać mszy i spowiadać. Został też kanonicznie upomniany. Kuria czeka teraz na wynik postępowania karnego. Ksiądz będzie musiał ponieść konsekwencje tego co zrobił. Jeżeli będzie się dalej leczyć znowu podamy mu rękę" - zapewnia rzecznik.
Duchownemu grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
którzy dzieci swoje - pijącym nadmiernie księżom - powierzają.
Zawsze coś z tego wyniknąć powinno.
Nie zawsze pozytywnego.
I o tym jest dobrze pamiętać.
Czego wszystkim myślącym (jeszcze) jest życzyć warto.
Amen.