Ławica inwestowała i ma stratę

Fotografowanie stało się tak powszechne, że przez jednych jest niemal niezauważane, z kolei przez innych uważane za natrętne i zabierające nam prywatność - dlatego staje się przedmiotem spraw sądowych. Każdy może dziś zrobić zdjęcie innej osobie, albo samemu zostać sfotografowanym... i nie ma już chyba nawet miejsc wolnych od fotografowania.
Sprawy sądowe nie muszą dotyczyć już tylko celebrytów. Marek Lapis - znany fotografik, nagrodzony niedawno w Los Angeles za swoje zdjęcia - przyznaje, że w Polsce robienie zdjęć ludziom może sprawiać problemy. Nie jesteśmy aż tak otwarci, jak choćby sąsiedzi zza zachodniej, czy południowej granicy.
Warto zdawać sobie sprawę z konsekwencji, jakie mogą dotknąć osobę robiącą zdjęcie smartfonem. - Rozpowszechnianie naszego portretu wymaga naszej zgody. Tylko wtedy jest dozwolone, jeśli ktoś pozuje i otrzymuje za to wynagrodzenie - wyjaśnia adwokat Joanna Gruchalska-Sajdak. Koszty naruszenia czyjeś prywatności, przez nieuprawnione rozpowszechnianie zdjęcia, mogą być bardzo poważne.
Jakie prawa mamy w momencie, gdy widzimy, że znajdujemy się na celowniku smartfona?
- Możemy nie wyrazić zgody na zrobienie nam zdjęcia. Jeżeli jesteśmy tylko tłem czy fragmentem zdjęcia, to takie zdjęcie może być rozpowszechniane nawet bez naszej zgody - mówi adwokat Joanna Gruchalska-Sajdak. Gdy jesteśmy tylko tłem można nas nie tylko fotografować, ale nawet rozpowszechniać nasz wizerunek... w tle! Zawodowiec - Marek Lapis - zwraca jednak uwagę także na ludzi w tle. - Jeżeli fotografuję i widzę, że ktoś nie chce zdjęcia, odkładam aparat. Pierwsza moja zasada - nie szkodzić osobie fotografowanej - mówi.
Jak Państwo reagują na fotografujących wokół nas? Czy staramy się unikać znalezienia się w obiektywie czyjegoś aparatu? Jak reagujemy gdy inni nam robią zdjęcia? Czy to nam przeszkadza, czy nie? Czy sami Państwo często fotografują innych, obcych ludzi?