Godzinną lekcję niemieckiego wylicytowano za prawie 4,5 tysiąca złotych. W poniedziałek została "skonsumowana".
Lekcję niemieckiego z prezesem Ocksenem kupił młody poznaniak, który chce zachować pełną anonimowość. Zdradził, że pracuje w innym dużym koncernie i lubi zwiedzać fabryki. Rano, razem z asystentką prezesa Ocksena odebrał go z lotniska, potem zwiedził budowę nowej fabryki we Wrześni, a także fabrykę w Antoninku.
Panowie rozmawiali o problemach dużych przedsiębiorców, o biurokracji, o dojazdach do pracy, wakacjach. Rozmawiali głównie po… angielsku jako że zwycięzca licytacji niemieckiego uczył się dawno - w liceum. Poznaniak ocenił, że jego szefa na coś takiego by się nie dało namówić.
Dlaczego zatem kilka godzin swego cennego czasu oddał prezes Ocksen? Bo – jak mówi - nie tylko zysk jest ważny. "Szczerze mówiąc tych parę godzin spędzonych z panem, zważywszy na to ile w ciągu roku pracuję – to jest to pikuś" - tłumaczy Ocksen
Rafał Regulski/mk