Do obu zdarzeń doszło 3 i 10 listopada na częściowo oddanym do użytku odcinku drogi ekspresowej S5 w pobliżu miejscowości Cotoń, gdzie jednym pasem nowej drogi ruch odbywa się w dwóch kierunkach. Oba wypadki wyglądały podobnie - zderzenia czołowe. Rodzina jednej z ofiar uważa, że to wina fatalnego oznaczenia, przez które kierowcy myśleli, że to dwupasmówka i dlatego jechali pod prąd. Taką wersję sprawdza też prokuratura - mówi kierownik prokuratury rejonowej w Żninie Dariusz Mańkowski.
Wątek dotyczący prawidłowości oznaczenia drogi też jest przedmiotem postępowania. Biegły będzie oceniał czy to było prawidłowe, czy nie. Są badane też elementy organizacji ruchu. Będzie powołany biegły, który oceni czy to miało wpływ na zaistnienie wypadku.
W internecie kierowcy zamieszczali filmiki, w których widać, że wiele pojazdów jechało wcześniej na tym odcinku pod prąd i w ostatniej chwili skręcało na prawidłowy pas. Lepsze oznaczenie tego odcinka wykonawca drogi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zamontowała dopiero dzień po drugim wypadku 11 listopada.