W ocenie byłego piłkarza Lecha istniały przesłanki, że może dojść do zamieszek, bo niezadowolenie kibiców narastało od dawna.
– Relacje klub – kibice nie są dobre i też można to było odczuć i usłyszeć podczas okrzyków do właścicieli poznańskiego Lecha. Myślę, że musi dojść do jakiegoś spotkania. Najważniejsza jest chęć rozmowy, żeby usiąść, porozmawiać, znaleźć wspólny kompromis. Wiemy, że mamy nowego trenera Ivan Djurdiević, który dzisiaj już buduje nowy zespół na nowy sezon, w świadomości mając, że będzie rozgrywał pierwsze mecze u siebie, bez publiczności. To na pewno mu nie pomoże – mówił na naszej antenie.
Zdaniem Marcina Drajera frustracja kibiców jest zrozumiała, ponieważ Lech miał tytuł mistrzowski na wyciągnięcie ręki i tę szansę zaprzepaszczono. Kibice w swoim niezadowoleniu posunęli się jednak zdecydowanie za daleko, stąd nie dziwią tak surowe kary dla klubu.Przypomnijmy, po meczu z Legią wojewoda wielkopolski zamknął stadion Lecha Poznań na pięć meczów ligowych i trzy w europejskich pucharach.
– Lech stanął na chwilę na bocznicy. Straty wizerunkowe i sportowe są duże, ale można je stosunkowo szybko odbudować – przekonuje gość „Kluczowego Tematu”.
Pragnę tez zwrócić uwagę, że w przeciwieństwie do tego, co działo się na stadionie, wracający do Warszawy kibice zaatakowali funkcjonariuszy na służbie. No, ale to nie było na stadionie, ani nie w Poznaniu, więc można to przemilczeć, prawda???