NA ANTENIE: 01:00-02:00 KLASYKA II/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Małe sklepy szybko znikają...

Publikacja: 23.08.2016 g.12:16  Aktualizacja: 23.08.2016 g.12:21 Rafał Muniak
Poznań
Liczba sklepów w Polsce kurczy się coraz szybciej. Pod koniec 2015 r. po raz pierwszy spadła poniżej 300 tysięcy a potem, przez pół roku zniknęło kolejne 4,2 tysięcy placówek detalicznych.
mały sklepik - Fotlia/Radio Merkury
/ Fot. Fotlia/Radio Merkury

W poprzednich latach zamykano ich maksymalnie 6-7 tys. rocznie - wynika z danych zebranych przez wywiadownię gospodarczą Bisnode Polska.- W ostatnich dwóch kwartałach najszybciej ubywało sklepów ogólnospożywczych, odzieżowych, obuwniczych, mięsnych i, co ciekawe, z alkoholem - Z rynku znikają najsłabsze firmy, które wykańcza ostra konkurencja. W Gnieźnie przeciwko hipermarketom występuje od kilku lat Stowarzyszenie S.O.S. dla Gniezna.

Według sprzedawców z niewielkich sklepów w centrum hipermarkety na obrzeżach miast zabierają im klientów. Klienci chociaż lubią sklepy wielkopowierzchniowe zauważają że w Gnieźnie jest już ich dosyć. Ten rok może przynieść rekordową liczbę likwidacji - przewidują fachowcy.

Wiceprezydent Gniezna Jarosław Grobelny uważa, że hipermarkety nie mają złego wpływu na gospodarkę w mieście i handel. Jednak według prezydenta Gniezna Tomasza Budasza w Gnieźnie budował sklepów wielkopowierzchniowych już stanęła. Jak ustalić właściwą proporcję sklepów małych i dużych? Prezydent Gniezna Tomasz Budasz mówi, że nie ma dobrej metody podziału.

W poprzedniej kadencji wyznacznikiem ubożejącej gnieźnieńskiej starówki były puste lokale, których nikt nie chciał wynająć - nie było klientów, nie było ruchu, życia Pustych lokali na starówce było około 30. Czy to się zmieniło? Czy hipermarkety zmieniły centrum Gniezna i handel?

Według ekonomistów rynek tracić będą w najbliższym czasie również największe hipermarkety. W ich przypadku to efekt głównie zmiany zachowań konsumentów. Polacy nie chcą już spędzać kilku godzin na dużych zakupach. Wolą je robić częściej i bliżej domu. - czy to znaczy, że drobny handel będzie się odradzał?

Ma się rozwinąć rynek e-zakupów. Sprzedaż żywności w internecie nie jest jeszcze jednak bardzo popularna, jak w przypadku innych towarów, np. elektroniki czy ubrań. Tu e-handel odbiera rynek tradycyjnym sklepom, zwłaszcza nie należącym do sieci, które cenowo nie są tak konkurencyjne jak rywale.

Czy Państwo zauważają, że małych sklepów ubywa? Czy sami przykładamy się do likwidacji małego lokalnego handlu... - nie kupując w małych sklepach?

http://radiopoznan.fm/n/82wbqz
KOMENTARZE 11
Kinga32 25.08.2016 godz. 09:55
Ja ostatnio znalazłam fajny sklep http://ismarket.pl
Wiesław 23.08.2016 godz. 14:00
Janus, zgadzam się z Tobą w 100%. To właśnie młodzi ludzie jako pierwsi powinni zrozumieć, że kupując w marketach sami sobie odbierają łatwiejszy dostęp do pracy w przyszłości!!! To młodzi przenoszą się najczęściej na zakupy do internetu nie zdając sobie sprawy z tego, że przez to padają pobliskie sklepy stacjonarne.
Ale młodzi wolą dzisiaj iść na łatwiznę i niestety tego nie rozumieją, bo wydaje im się, że wszystko wiedzą lepiej od dorosłych. Potem panika jak ma iść do pracy w markecie na kasie albo magazynie! Karmią takie molochy, to potem trzeba iść tam pracować za wyrobnika Niemca czy innego Francuza!
Janus 23.08.2016 godz. 13:38
zwlaszcza ludzie młodzi kupuja w marketach . to i tez napedzaja ten rynek supermarketow. babcia czy dziadek z Lazarza nie wybierze sie po bułki do marketu a mlodzi wybiora sie...Ja widze i obserwuje mlodszych od siebie wraz z moimi dziecmi ktorzy robia to samo czyli po pierdolki do marketu a sklep maja tuz za rogiem . . Najlepsi sa ci ( tylko ludzie mlodzi ) co przychodza po śrubke i chca placic karta platnicza . a po bulki do marketu . pozniej mlodzi maja pretensje ze nie idzie iteres taki czy inny jak ich rowiesnicy robia to samo czyli popierakja molochy i markety . ................inny temat..................... dlaczego w soboty i niedziele nie jest tak jak w Czechach Slowacji nie mowiac juz o Niemcach ze tw te dni markety -molochy sa pozamykane. Caly czas o tym sie mowi i nakreca ale nic w tym kierunku nikt nie robi by pozamykac w soboty i niedziele (lub same niedziele ) . Sorry mlodzi maja pretensje ze ogranicza im sie wolnosc itp. jezdzcie do niemiec i tam protestujcie

Janus lat 45
'cz'ytacz 23.08.2016 godz. 13:29
Małe sklepy w CENTRUM -które umiera ... .
Może nie znam się na handlowaniu lecz wielokrotnie uparłem się by kupić towary
deficytowe lub w dzisiejszych realiach sprzęty lub doposażenie niestandartowe.
Ciągle liczyłem że drobny handlowiec będzie miał lepsze dojścia niż masówka oferowana
przez KONTRAHENTÓW W MARKETACH .Niestety "proszę pytać" koʼnczyło się tym że
sezon (grzewczy lub letni) się skoʼnczył a towar nie pojawił się u sprzedawcy w małym
sklepie żelaznym lub sportowym .

No i gdzie JA takie kolanko fi 70 milimetrów do piecyka turystycznego, dostanę ?
Wiesław 23.08.2016 godz. 13:08
"do cza", oraz "cza".
Ponadto idąc na zakupy do takiego "oszołoma" bardzo często na półce masz inną cenę niż przy kasie i o dziwo, ta przy kasie zawsze jest wyższa! Wielu ludzi nawet nie zwraca na to uwagi i nie czyta paragonów.
A teraz najlepsze, idąc na krótkie zakupy do "oszołoma" nagle stajesz w 20-30 minutowej kolejce. Potem przy kasie dowiadujesz się (jak zwrócisz na to uwagę), że zapłaciłeś za produkt więcej niż wyceniono go na półce. Udajesz się wtedy do Punktu Obsługi Klienta i tam tracisz kolejne 20 minut na reklamację. Nic tylko pogratulować takich udanych i szybkich zakupów. Z tego powodu od kilku lat unikam "oszołoma" jak ognia a ludzie wciąż się tam ładują po ten najtańszy chiński badziew!
do cza 23.08.2016 godz. 12:52
Mylisz się. Rachunek nie jest prosty. Część produktów kupisz taniej, część drożej, kupisz produkty, których nie chciałeś, wydasz więcej pieniędzy niż zaplanowałeś "bo była okazja". Nie zyskujesz czasu. Musisz dojechać, zaparkować, wyjść z samochodu, dojść do sklepu, zrobić zakupy, znaleźć samochód, wyjechać z parkingu. Odległości w galeriach handlowych są większe niż między małymi sklepikami. Więc, że zyskujesz czas - to mit. Tracisz go. Dowodem np. Franowo. Idziesz do Ikei, ale przecież zajrzysz do Decathlonu i może nawet do Obi, chociaż nie planowałeś, prawda?
Wiesław 23.08.2016 godz. 12:51
Przez kilkanaście lat w Poznaniu budowało się głównie markety i hipermarkety. Obecnie buduje się kolejny jeden z większych marketów przy rondzie Rataje, kiedy mamy już Selgros i nieopodal M1. Powstaje pytanie dlaczego buduje się tyle marketów? Odpowiedź jest prosta, za tym stoją duże pieniądze. Nikogo z władz miasta nie obchodzą obywatele a zwłaszcza właściciele małych sklepów, które padają jak muchy. Liczą się tylko profity z wydanych pozwoleń na budowę tych molochów.
Cała nadzieja w samych mieszkańcach, którzy pomalutku budzą się z marketowego letargu i zaczynają wracać do małych lokalnych sklepików. Niestety tym małym sklepikom trudno konkurować cenowo z marketami, które zakupują towary po zupełnie innych pieniążkach co sklepikarze. Będąc właścicielem sklepu i zarazem sprzedawcą oraz magazynierem, większość towarów w hurcie kupuję drożej niż sprzedają markety w detalu. To jest chora polityka finansowa, która skutecznie eliminuje drobną polską przedsiębiorczość na rzecz nie polskich marketów.
cza 23.08.2016 godz. 12:47
Rachunek jest prosty - w dużym sklepie kupię (prawie) wszystko i to zazwyczaj za mniejszą cenę. Idąc do dużego sklepu zyskuję więc czas i pieniądze. Szanuję prawa małych sklepikarzy i żal mi utraty pracy przez ludzi, ale szansa dla małych sklepów jest tylko jedna - w lepszej jakości towarów, szczególnie spożywczych. To dlatego w mniejszych punktach kupuję jedynie pieczywo i czasem warzywa oraz owoce. Ceną i asortymentem małe sklepy nie powalczą.
author 23.08.2016 godz. 12:44
Rynek po prostu weryfikuje ilość sklepów...
Wiadomo, że małe sklepiki nie mają największego obrotu, a pracownicy tam pracujący raczej zarabiają mało (część pewnie dostają w kopercie). W związku z tym, że sytuacja na rynku pracy się poprawia na korzyść pracowników, to sklepiki muszą zacząć lepiej płacić i nie wszystkie są się w stanie utrzymać.
Druga rzecz, to preferencje klientów, którzy wolą jednak kupować w większych sklepach.
Trochę uratować sytuację może zakaz handlu w niedziele - wtedy część ludzi robiących głównie zakupy w niedzielę będzie musiało zmienić swoje przyzwyczajenia i zrobić zakupy w inne dni. A jeśli im zabraknie czasu na jazdę do centrum handlowego, to zrobią zakupy w lokalnym sklepiku.
Bamber z Czapur 23.08.2016 godz. 12:43
Zapraszam handlowców z Dino, Biedronki, Lidla do Czapur koło Poznania. Tutaj jest jedna żabusia i nic więcej.Pozdrawiam
fan Posnanii 23.08.2016 godz. 12:37
Prawda jest taka, że Posnania zabije wiele małych sklepów, ale z kolei da pracę na oko 5 tysiącom ludzi. I zlikwiduje bezrobocie w Poznaniu.