Jej szefowa - Dorota Raczkiewicz mówi, że to ważny dla tych kobiet moment.
- Chodzi o to, żeby te mamy na chwilę porwać do normalnego świata. Żeby na chwile zapomniały o chorobie, strachu i bólu - o cierpieniu swojego dziecka. Nie zabierzemy wprawdzie tego cierpienia i tej choroby, ale możemy chociaż na chwilę dać im moment zwykłości. Na tym to polega. Przywieźliśmy mamy do pięciu salonów fryzjerskich. To kobiety, które są z dziećmi na oddziale onkologicznych, są też w tym gronie matki, które straciły swoje dziecko.
Anna Jakubowska jest mamą 8-etniego Kuby, od miesiąca jest z nim w szpitalu. Chłopiec choruje na białaczkę. Jak mówi jego mama - taka akcja jest dla niej bardzo ważna. Życie całej rodziny, w której jest chore dziecko, bardzo się zmienia. - My mamy jeszcze drugie dziecko, które czeka w domu. Nie myślę, żeby iść do fryzjera czy żeby zrobić coś dla siebie, bo w tej sytuacji jest to najmniej ważne. Tutaj jest ta chwila, gdzie przez chwile mogę się zrelaksować i odprężyć.
Matamorfozy mam Drużyna Szpiku zorganizowała po raz czwarty. Przy okazji promowaniu ideę dawstwa szpiku. Drużyna działa od dziewięciu lat, jest w niej około 400 wolontariuszy i około 1000 biegaczy.