Mężczyzna z grupą kolegów miał eksplorować wrak statku Terra. Rodzina zaginionego już siedem lat temu w to nie uwierzyła, bo on sam miał wcześniej mówić, że grupa zamierza nurkować we wraku Wilhelma Gustloffa - niemieckiego statku pasażerskiego, zatopionego w czasie wojny przez Sowietów. Tam też kilka dni temu znaleziono zwłoki.
Sprawą zajmuje się już lęborska prokuratura. Jej szef Patryk Wagner mówi, że ewentualne powiązanie obu spraw to kwestia najbliższych tygodni.
- Nie tracimy tego z pola widzenia, ale połączenie obu spraw będzie możliwe tylko wtedy, gdy dokonamy identyfikacji zwłok i przeprowadzimy badania DNA. Najpierw trzeba to ciało wydobyć z morza. Nastąpi to przy pomocy Marynarki Wojennej i będzie to prawdopodobnie ostatni tydzień czerwca - dodaje prokurator Wagner.
Wrak Wilhelma Gustloffa, na którym znaleziono zwłoki ma status mogiły wojennej. Oznacza to, że nie można nurkować nawet w jego pobliżu bez odpowiednich zezwoleń. Łamiącym zakaz grożą wysokie kary.
Rodzina zaginionego Roberta Szlechta jest przekonana, że koledzy, z którymi nurkował zataili przed służbami informacje o faktycznych okolicznościach zdarzenia, w obawie przed grożącymi im konsekwencjami.