Jeżeli kupcy nie zwiną swoich stoisk, to na rynkach może interweniować policja i straż miejska.
Decyzja Sanepidu zaskoczyła wielu handlujących. Część z nich ma sporo zapasów, których próbuje się pozbyć. To przede wszystkim warzywa, owoce czy kwiaty. Administracja targowisk od rana odłącza wodę i prąd. Rozmawialiśmy z prezes miejskiej spółki Targowiska Iwoną Rafińską.
Od godziny szóstej rano z naszymi ekipami technicznymi i inkasentami pracujemy nad tym, aby te targowiska zostały odcięte niestety od prądu i wody, to jest coś co musimy zrobić. Nasi kontrahenci są informowani, że nie mogą handlować, natomiast mogą handlować w pawilonach, bo taka jest decyzja Sanepidu.
Według inspektorów Sanepidu handel jest możliwy w zamkniętych pomieszczeń znajdujących się na targowiskach. Nie mogą za to działać wszystkie punkty otwarte znajdujące się na powietrzu.
Spółka Targowiska zapowiada, że codziennie będzie prowadzić kontrole i informować o zakazie handlu. "Tyle możemy zrobić" - mówi prezes Iwona Rafińska. Jeżeli to nie pomoże, to wtedy konieczna będzie interwencja funkcjonariuszy policji lub straży miejskiej.