Doszło do tego kilka dni temu w Budzisławiu Kościelnym, w gminie Kleczew. I to właśnie burmistrz Kleczewa z własnej kieszeni ufundował nagrodę za wskazanie sprawcy. Wszystko wskazuje na to, że to "dzieło" kłusownika, który zwierzę upolował, tuszę rozebrał, a łeb - nie wiadomo dlaczego - podrzucił do kosza. Burmistrz Mariusz Musiałowski opisując zdarzenie - nie przebiera w słowach.
Po pierwsze - została ta głowa zostawiona w miejscu publicznym, koło przystanku autobusowego, gdzie poruszają się dzieci. Idiota, prawdopodobnie nie wiedział co robi, bo na szczęście ten dzik był zdrowy, ale gdyby okazało się, że jest chory - oznaczałoby to konieczność wybicia w okolicy wszystkich świń.
Powiatowy lekarz weterynarii Ireneusz Szefliński uspokaja: Łeb zbadano, ASF nie wykryto.
Gdyby ten dzik był chory i padł gdzieś w lesie - i tak stanowiłby zagrożenie. Nie to jest problemem w tej sytuacji. Bulwersujące dla mnie jest to, że ktoś postępuje w taki sposób, bo nawet, jeżeli z nielegalnego źródła pozyskał tego dzika, skłusował, to mimo wszystko powinien trafić do zakładu utylizacji. W ostateczności - należałoby ten łeb zakopać głęboko w jakimś ustronnym miejscu.
Burmistrz Kleczewa zgłosił sprawę na policję, ale jak się dowiedzieliśmy - ta nie podejmie żadnych działań, bo samo umieszczenie dziczego łba w śmietniku nie jest karalne.