Prokurator oskarżyła kierowcę o umyślne naruszenie przepisów i w efekcie nieumyślne spowodowanie wypadku. Badania wykazały, że mężczyzna był pod wpływem marihuany.
Oskarżony częściowo przyznał się, zaprzeczył, by przed pracą zażywał narkotyki...
Wszystko odbyło się w mgnieniu oka, chyba w ciągu sekundy. Chciałem podkreślić, że jadąc byłem zmuszony trochę mocniej naciskać na gaz, by nie zgasł mi silnik, bo przed chwilą na skrzyżowaniu zgasł mi silnik. To było przed wypadkiem
- mówił oskarżony.
26-latka pokonywała przejście ścieżką wyznaczoną dla rowerów. Kierowca jechał z dworca kolejowego. To był drugi jego kurs tego dnia. Wiózł znajomych. Zeznał, że podczas jazdy był uważny. Jak mówił - być może na moment spojrzał na nawigację w telefonie, bo nie znał jeszcze dobrze miasta albo rozproszyli go znajomi, których wiózł.
o wypadku wybiegł z samochodu, razem z pasażerem próbował ratować 26-latkę, ale rowerzystka zmarła mu na rękach.
Brat 26-latki mówił w sądzie, że Ola niedawno skończyła studia. Jej śmierć miała niewyobrażalny wpływ na rodzinę - dodał mężczyzna, który jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie.
Moi rodzice są starszymi osobami, które już są na emeryturze, dlatego też ta informacja była dla wszystkich ogromnym szokiem. Rodzice do tej pory nie pozbierali się psychicznie. Ja z siostrą uczestniczymy dalej w psychoterapii. Siostra Barbara w wyniku problemów psychicznych musiała przez pół roku zrezygnować z pracy
- mówił brat ofiary.
Brat Oli zapewniał, że siostra zawsze była przesadnie uważna i ostrożna, jeśli chodzi o jazdę na rowerze. Kolejna rozprawa w styczniu. Oskarżony cały czas przebywa w areszcie.