W akcji chodziło o to, żeby nie wyrzucać niesprawnych urządzeń, tylko próbować przedłużyć im życie. Zapowiedź wydarzenia usłyszał na naszej antenie pan Tomasz.
- Przyniosłem suszarkę do włosów, która dmucha, ale tylko zimnym powietrzem. Mam nadzieję, że majster mi to naprawi. Dać normalnie do naprawy, gdzie trzeba płacić, się nie opłaca - nowa suszarka kosztuje ze 20 złotych - mówi pan Tomasz. Podejrzewał, że przepaliła się grzałka. Naprawiający robili co w ich mocy, żeby pomoc poznaniakowi.
Próby naprawy trwały ponad godzinę. Mechanizm urządzenia okazał się dość skomplikowany i przywrócenie suszarce pełnej sprawności od razu okazało się niemożliwe. Pan Tomasz zostawił więc swoją starą suszarkę i wziął inną - tez używaną - z półki. Na tym właśnie polega idea Po-Dzielni - można w niej zostawić stare, niepotrzebne przedmioty i zabrać ze sobą inne. Wszystko w imię troski o środowisko.