Ta sprawa może nieprzyjemnie zaskoczyć. Tak jest zawsze w przypadku gdy z jednej strony mamy aktywnych, wrażliwych
działaczy, a z drugiej podejrzenia o niesolidność. Czy w prowadzonym przez
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, konińskim schronisku doszło do nadużyć
finansowych? Czy organizacja opiekująca się zwierzętami próbuje zatuszować sprawę? Takie pytania pojawiły
się, gdy cztery osoby z dawnego zarządu - m.in. była sekretarz Zarządu Oddziału
Katarzyna Rosińska - oficjalnie wysunęły zarzuty wobec konkretnych osób.
W
miniony weekend odbyło się nadzwyczajne walne zebranie członków konińskiego
Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, jednak wątpliwości nie zostały rozwiane.
Mediów nie wpuszczono na salę. Buntowników nie dopuszczono do głosu.
Pozostaje cierpliwie czekać na wyjaśnienie sprawy przez prokuraturę, NIK i inne powiadomione przez "buntowników" instytucje. Szkoda, że TOZ, organizacja, która utrzymuje się z 1 proc. podatku, nie zareagowała tak jak należy na zgłoszenia o nieprawidłowościach. Pozostał niesmak, wątpliwości i pytanie czy pieniądze podatników są przez TOZ właściwie wykorzystywane.