Do wypadku doszło w Phoenix Contact. Mężczyzna włożył dłoń do maszyny. Jak mówi specjalistka do spraw BHP Ewa Kurkowiak, jedna z pracownic natychmiast wybrała numer alarmowy 112 i wezwała pomoc. Kiedy po 15 minutach karetki nie było, portier chwycił za telefon tym razem wybierając numer pogotowia 999. Ambulans pojawił się po pięciu minutach. Lekarz powiedział, że o pierwszym wezwaniu nic nie widział. Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Poznaniu nie ma odnotowanej pierwszej rozmowy. Podobnie pogotowie w Nowym Tomyślu.
Poszkodowany w wypadku mężczyzna czekał na pomoc zamiast kilku, prawie 20 minut. Kilka tygodni temu informowaliśmy o innej wpadce związanej z działaniem numeru 112 w Nowym Tomyślu. Czytaj o tym - tutaj.