Paulina Stochniałek zapewnia, że we wszystkich szpitalach podległych marszałkowi, miały miejsce tylko te dwa przypadki szczepień poza kolejnością.
Jak dodaje, poniedziałek był najtrudniejszym dniem dla marszałkowskich szpitali. "W weekend dostaliśmy informację, że szczepionek zabraknie, wszystko zmieniło się właśnie w poniedziałek” – mówi Stochniałek.
W poniedziałek okazało się, że jednak do niektórych szpitali te szczepionki dotarły. Dyrektorzy najpierw dostali informacje, że dostawy są odwołane, a potem okazało się, że jednak szczepionki dotarły, a tam, gdzie się ich spodziewano – dostawa nie dotarła. Z tego zamieszania wynika ogromna praca koordynatorów, którzy zamiast zajmować się bieżącą pracą szpitalną, wydzwaniają do osób, które miały przyjść, ale nie przyszły, ponieważ wcześniej odwołano dostawy.
"Oczekujemy harmonogramu dostaw, żeby dobrze zabezpieczyć kolejki, żeby ludzie wiedzieli, kiedy przychodzić" – dodaje Paulina Stochniałek. Obawia się, że szczepionek będzie za mało.