W czwartek władze Poznania i sąsiednich gmin po raz kolejnych nie doszły do trwałego porozumienia. W tym samym czasie do spalarni śmieci przywieziono pierwsze odpady. Choć nie wiadomo czy zrobiono to zgodnie z prawem.
Z zasiadania w zarządzie GOAP zrezygnowała zastępca wójta Czerwonaka Ewa Jedlikowska. Chętnych do jej zastąpienia nie było i nie ma. Wiceprezydent Poznania Arkadiusz Stasica zaproponował w miejsce Ewy Jedlikowskiej...Ewę Jedlikowską. Ta odmówiła.
Bez władz, GOAP nie mógł podpisać umowy, na podstawie, której śmieci można zawozić do spalarni. Odpady do spalarni jednak trafiły. Wiceprezydent Poznania Arkadiusz Stasica mówi, że to on o tym zdecydował. Na pytanie czy było to zgodnie z prawem odpowiedział, że nie wie. "Kierowałem się interesem GOAP, tym że na każdej tonie śmieci odwożonych do spalarni oszczędzamy kilkadziesiąt złotych" - mówi Stasica.
Na razie zgromadzenie GOAP wytypowało ze swojego grona dwie osoby, które w imieniu związku podpiszą umowę z miastem Poznań. To jednak rozwiązanie tymczasowe i dotyczy tylko tej umowy.
"Gminom zależy na tym, żeby ani złotówka nie została pobrana dodatkowo od mieszkańców na ten cel" - mówi burmistrz Buku Stanisław Filipiak.
Konflikt trwa, a w Urzędzie Miasta Poznania wkrótce mogą polecieć głowy urzędników odpowiedzialnych za politykę śmieciową. Według nieoficjalnych informacji niepewny jest los Bożeny Przewoźnej, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej. Wiceprezydent Stasica zapowiada, że decyzje personalne ogłosi w poniedziałek.
Adam Michalkiewicz/mk