- Zachowanie policjantów nie było koniecznym i jedynym sposobem uniknięcia niebezpieczeństwa. Mogli odskoczyć z toru jazdy samochodu. Nawet jeśli przyjmiemy, że policjanci byli obiektem bezpośredniego ataku (próby przejechania - przyp. red) to brak jest legalności zastosowanej przez nich obrony. Oskarżeni ostrzeliwując samochód narażali na niebezpieczeństwo inne osoby znajdujące się w pobliżu - mówił sędzia Antoni Łuczak.
Policjanci zostali skazani na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy.
Poszkodowanych rodzin nie było dziś w sądzie. Ich pełnomocnik mecenas Agata Michalska-Olek była zadowolona z wyroku. - O taki wyrok od początku nam chodziło. Chcieliśmy wykazać, że czynności podjęte przez policję w czasie tej akcji były niezgodne z procedurami - powiedziała.
Wyroku wysłuchali trzej z czterech policjantów. Nie chcieli komentować decyzji sądu. Po tragicznej akcji zostali zawieszeni, po pierwszym wyroku uniewinniającym wrócili do pracy. Póki co mogą nadal wypełniać swoje obowiązki, bo wyrok nie jest prawomocny. Można się spodziewać kolejnej apelacji w tej sprawie.
Ciekawe dlaczego jak jest napad i antyteroryści biorą zakładników to policja do nich tak od razu nie strzela. Ten gości co siedzial obok kierowcy to z punktu widzenia policji powinien być takim własnie zakładnikiem