Poznaniacy na targi przychodzili kibicować przede wszystkim Polakom, ale sporo osób oglądało także mecze półfinałowe i spotkanie finałowe mistrzostw.
Dyrektor strefy Jacek Michalski mówi, że targi sprawdziły się jako miejsce do wspólnego kibicowania, ale nie ukrywa, że frekwencja mogła być jeszcze wyższa.
- Przygotowując koncepcję tej strefy zakładaliśmy, że jednak polskiej drużynie pójdzie odrobinę lepiej. Liczyliśmy, że jeżeli Polacy wyszliby z grupy i zagraliby odrobinę lepiej, to na pewno ta frekwencja byłaby wyższa. Natomiast na pozostałe spotkania, mecze bez naszej biało-czerwonej drużyny, zakładaliśmy, że to będzie właśnie taka frekwencja. Jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Dochodziła do tysiąca, a na tych najważniejszych meczach - np. na finale - frekwencja znacznie przekroczyła dwa tysiące osób. Takie rzeczy na pewno warto robić - wyjaśnia Jacek Michalski.
Po brzegi strefa zapełniła się podczas pierwszego meczu Polaków. Przyszło wtedy 7 tysięcy kibiców. Kolejnym najliczniejszym spotkaniem był mecz naszej reprezentacji z Japonią. Na widowni zasiadło wtedy prawie trzy tysiące kibiców. Podczas drugiego meczu szyki organizatorom strefy popsuła pogoda.
Strefa Kibiców na targach została już rozebrana. Zostało tylko boisko ze sztuczną nawierzchnią do gry w piłkę, które będzie czynny do końca akcji "Lato na targach".
Według szacunków, uruchomienie strefy kosztowało około półtora miliona złotych. 900 tysięcy złotych dało miasto, które jest właścicielem targów. Resztę dołożyli sponsorzy i same targi.