Chodzi o to, by owady nie wymierały. "Efekt będzie widoczny dopiero za kilkanaście lat, ale jeżeli nie podejmiemy tego działania teraz, to sytuacja w pszczelarstwie będzie coraz trudniejsza" - podkreśla wicemarszałek województwa wielkopolskiego Krzysztof Grabowski.
Po to, by tych drzew miododajnych w Wielkopolsce przybywało. Myślimy w ten sposób o ekologii o środowisku, o przyszłości naszego regionu. Oprócz tej formy wsparcia samorząd województwa przeznacza z budżetu 2 mln złotych na dofinansowanie zakupu więzy pszczelej.
Lipy, olchy czy klony będą sadzone wszędzie tam, gdzie wycięto drzewa - między innymi w ciągach dróg. Do programu w tym roku zgłosiło się 75 wielkopolskich samorządów.