- Prace potrwają dwa lata - zapowiada prezes Poznańskich Inwestycji Miejskich Paweł Śledziejowski.
- My punktujemy skrócenie terminu. Z ofert, które spłynęły widać, że wykonawcy wzięli sobie to do serca i zaproponowali pewne skrócenia. Cały czas jednak liczymy, że to okres dwóch lat. Istotne są warunki pogodowe. Nie możemy robić filarów, kiedy będzie minus 20 stopni - dodaje prezes.
PIM analizuje teraz oferty firm budowlanych. Wiadomo, że filary nowego mostu będą poza nurtem Warty. W czasie budowy kierowcy w Poznaniu powinni się przygotować na dwa lata utrudnień. Ruch w dwóch kierunkach ma odbywać się południową nitką mostu, która jest w lepszym stanie technicznym.