- Trzeba oddać hołd ofiarom Fortu VII w Poznaniu - mówili uczestnicy uroczystości w pierwszym niemieckim obozie koncentracyjnym na ziemiach polskich. Szacuje się, że w Forcie VII zginęło od 4,5 tysiąca do 20 tysięcy ludzi. Mimo, że miał to być obóz przejściowy wprowadzono tu eksperymentalne metody uśmiercania.
Wśród uczestników dzisiejszych uroczystości była m.in. Ewa Nowakowska, której rodzina trafiła do kilku obozów koncentracyjnych. - Moja mama zginęła tutaj razem z dr Witaszkiem. Jako pięciolatka zostałam zabrana z moim starszym bratem do obozu - opowiadała.
Pamięć pomordowanych uczcili uczniowie IV Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu. Wojewoda Zbigniew Hoffmann mówił do nich, że trzeba pamiętać o ofiarach: - Pamięć jest niezbędna także do tego, żeby okrucieństwo II wojny światowej już nigdy się nie powtórzyło.
O pamięci mówił też Grzegorz Ganowicz - przewodniczący Rady Miasta Poznania. Jego zdaniem, takie uroczystości mają też być ważnym komunikatem dla kolejnych pokoleń. - Jesteśmy tą pamięć winni tym, którzy przyjdą do nas. Nie tylko jako wiedzę o tamtych czasach, ale także jako przestrogę do czego może prowadzić pogarda, nienawiść do drugiego człowieka, ksenofobia.
Uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty pod Ścianą Śmierci, a uczniowie z liceum przygotowali program artystyczny, w którym przypomnieli relacje i wspomnienia więźniów Fortu VII.
Niemcy w Forcie VII eksperymentowali z metodami uśmiercania. Jak zachować pamięć i uniknąć nienawiści? Rozmawialiśmy o tym z gen. Janem Podhorskim ps. Zygzak.
Wojciech Chmielewski/pś/szym