Natomiast jego brat Adrian, również reprezentant Polski na Olimpiadzie w Brazylii, został powiązany z tą aferą przez media. - To wyrok przedwczesny - podkreślił podczas porannej rozmowy w Radiu Merkury prof. Jerzy Smorawiński, przewodniczący Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.
Profesor wyklucza jakąkolwiek pomyłkę ws. Tomasza Zielińskiego. Powołuje się przy tym na wyniki badań przeprowadzonych w warszawskim laboratorium jeszcze przed wylotem do Rio de Janeiro. Tym samym ocenia, że tłumaczenia ciężarowca nie są wiarygodne.
- Mnie to nie dziwi, że zawodnicy złapani na dopingu przyjmują czasem karkołomne linie obrony - komentuje Smorawiński.
Profesor Smorawiński przyznał też rację ministrowi sportu Witoldowi Bańce w sprawie potrzeby powołania pierwszej ustawy antydopingowej. Jest to konieczne w związku z determinacją niektórych sportowców łamiących zasady fair play. Czynnikiem głównym są tu pieniądze i splendor, tymczasem kiedyś sportowcy byli nagradzani jedynie sławą czy dobrym słowem. - Czasem nagrodą był radioodbiornik, czasem telewizor, a w wyjątkowych sytuacjach Fiar 126 p, czyli Maluch - mówi Smorawiński.
W związku z aferą dopingową przedwczoraj do dymisji podał się prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów Szymon Kołecki. Przyłapany na dopingu sztangista został zaś wykluczony z reprezentacji olimpijskiej, jest już w Polsce i zapowiada dochodzenie prawdy na drodze sądowej.
Jacek Rujna/gł/szym