Zgodnie z decyzją władz miasta, na jego terenie nie mogą występować cyrki ze zwierzętami. Niedźwiedzi, lwów czy tygrysów poznaniacy nie obejrzą, ale zdaniem manifestujących, nie jest to powód, żeby działań tego cyrku nie oprotestowywać.
Malwina Malinowska z Fundacji Viva, przekonuje że cyrk dalej w swoim programie ma występy zwierząt. - Kupując bilety wspieramy firmę, która za chwilę stąd wyjedzie i poza granicami miasta będzie te zwierzęta męczyć - mówi Malinowska. Współwłaścicielka cyrku, Ewa Zalewska protestujących nie rozumie. – Nie zauważyli tego, że mamy dobrą wolę. Chcemy spróbować jak to będzie bez zwierząt, to będzie dla nas eksperyment - przekonuje. W programie jest więc występ robotycznego "dinozaura".
Niektórzy z protestujących manifestowali też przed tym samym cyrkiem w marcu. - Myślałam, że już nie będzie trzeba tego robić - powiedziała naszemu reporterowi jedna z uczestniczek manifestacji.- Cyrk składa się z występów zwierząt i ludzi. W cyrku byłem ostatnio dwa lata temu, do tego się nie wybieram, bo nie ma zwierząt - uważa jeden z poznaniaków, którzy spacerowali w pobliżu cyrkowego namiotu.
- Nie znam się ani na polityce, ani na ideologiach, ale uważam że demokracja jest dla wszystkich. Niech pozwolą żyć innym i przestaną narzucać swój światopogląd innym ludziom - mówi o manifestujących Ewa Zalewska.