Nie zgadzają się z decyzją rady gminy o przyjęciu kilku rodzin z Syrii - w ramach unijnego programu relokacji. W sobotnie popołudnie mieszkańcy zorganizują pikietę przed siedzibą wójta. Radni skarżą się, że dostają sms-y z pogróżkami i odpowiadają, że ich deklaracja nie była twardym zobowiązaniem, ale pozytywną odpowiedzią na pytanie poprzedniego wojewody o chęć przyjęcia uchodźców z Syrii.
Mieszkańcy boją się gości - muzułmanów. - Jeśli ktoś chce przyjąć imigrantów z Syrii - nie sprzeciwiamy się temu, jeśli przyjmie ich do swojego domu i za swoje pieniądze - mówi organizator protestu Radosław Laudański z partii KORWiN. Mieszkańcom nie podoba się, że gmina zadeklarowała gotowość przyjęcia bez pytania ich o zdanie. - Ta deklaracja nie była konsultowana - dodaje Laudański.
- Ludzie są w tej sprawie podzieleni, trudno było każdego pytać o zdanie - mówi przewodniczący rady gminy Grzegorz Leonhard. - Uważaliśmy to za humanitarny gest, ostrożnie zadeklarowaliśmy przyjęcie od jednej do trzech rodzin - dodaje. Przyznaje jednak, że decyzję radni podjęli jeszcze przed zamachami w Paryżu i zamieszkami w Niemczech.
Leonhard zapowiada, że jeśli opór mieszkańców będzie coraz większy, to radni mogą zmienić swoją decyzję.
Protest mieszkańców wspierają działacze Ruchu Kukiza. Więcej na ten temat - tutaj.
Maciej Kluczka/jc/szym