W Poznaniu wystartowało 7500 tysiąca osób, w tym 50 niepełnosprawnych. Przebiegli nawet po 3 kilometry. - Przez ostatnie trzy lata niestety "Wings for life" oglądałam z pozycji siedzącej osoby o niepełnosprawności, a dzisiaj pierwszy raz udało mi się pójść na kijkach. Płakałam od początku do samego końca - powiedziała jedna z uczestniczek.
Za kierownicą samochodu, którym gonił uczestników biegu, zasiadł Adam Małysz. Wybitny sportowiec w pierwszej edycji wyścigu przebiegł 19 kilometrów, a teraz po raz trzeci gonił biegaczy samochodem.
- Ciężko byłoby przyjść tutaj i biec, dlatego że mimo wszystko trzeba się troszkę przygotować. Ja wiem, że w pierwszej edycji doleciałem dużo dalej niż miałem zamiar, ale potem przez trzy dni chodziłem tyłem po schodach. Zdarzały się takie przypadki, że biegacze już byli przy samej antenie, a jak zobaczyli tę antenę, to po prostu biegli do końca. Nie jest to łatwe, tym bardziej, że adrenalina we krwi nadal płynie i chciałoby się mocniej jechać, ale taka jazda uczy też pokory i cierpliwości - mówi były mistrz świata w skokach narciarskich.
W Polsce zwyciężył Dariusz Nożyński kończąc bieg na 66 kilometrze. Kategorię kobiet wygrała Wioletta Paduszyńska z wynikiem 48 kilometrów.
"Wings of life" w kategorii międzynarodowej wygrał natomiast poruszający się na wózku inwalidzkim Alan Anderson, który został dogoniony dopiero na 89 kilometrze. Tym samym obronił tytuł z ubiegłego roku. Drugi mężczyzna o godzinie 18:00 skończył bieg na 76 kilometrze.
Cały zysk z biegu zostanie przekazany na badania urazów rdzenia kręgowego. Zawodników można było śledzić, nawet po nazwisku, na oficjalnej stronie biegu.
Sandra Soluk/Adam Michalkiewicz