Dworzec Główny w Poznaniu przypomina teraz, pod względem liczby pasażerów i pociągów, niewielką stację w małym mieście. Ludzi jest niewielu, składów jeszcze mniej. W tych nielicznych pociągach w środku pustki, ewentualnie dwie, trzy osoby. Największą liczbę pasażerów około południa można było spotkać, gdy wysiedli z pojazdu Kolei Wielkopolskich, który przyjechał z Kępna - było ich w sumie pięciu. Mieli szczęście, że ich pociąg w ogóle ruszył w trasę.
Odwołano m.in. pociąg Kolei Wielkopolskich do Wągrowca, bo pasażerów było zbyt mało. Podobny los spotkał inny kurs Kolei Wielkopolskich do Wolsztyna oraz kursy Intercity do Krakowa i do Kołobrzegu. Przez megafony co chwilę podawane są informacje o kolejnych odwołanych pociągach.
Sam dworzec jest wyludniony, z wyjątkiem paru pasażerów, można tu spotkać tylko załogi pociągów i bezdomnych. Największy ruch jest przy fastfoodowej restauracji na Dworcu Zachodnim, skąd rowerowi kurierzy odbierają jedzenie i rozwożą po mieście.