NA ANTENIE: SING-SING (2024)/MROZU, MARYLA RODOWICZ
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Radny chce odwołania dyrektora - miał bić wychowanków. Dyrektor odpowiada

Publikacja: 17.10.2017 g.10:30  Aktualizacja: 17.10.2017 g.14:37 Adam Michalkiewicz
Poznań
Odwołania dyrektora domu dziecka w Poznaniu chce miejski radny PiS Michał Grześ. Zdaniem radnego, szef placówki dwa razy uderzył wychowanków.
dom dziecka rodzinny lozka - Aleksandra Włodarczyk
/ Fot. Aleksandra Włodarczyk

Radny Grześ mówił o tym na wtorkowej sesji rady miasta. Podkreślał, że sprawa nie może być zamieciona pod dywan.

- Prokuratura jednoznacznie stwierdza, że do uderzenia doszło. Ja nie wnikam, na jakiej zasadzie. Ja nie jestem sądem, a tylko stwierdzam, że miały miejsce dwa takie przypadki, a jak będzie trzeci i dyrektor za mocno uderzy? - pyta Grześ.

Do zdarzeń miało dojść w 2014 i 2016 roku. Prokuratura umorzyła sprawę, choć nie miała wątpliwości, że dyrektor uderzył wychowanków. W uzasadnieniu prokurator napisała, że sprawa może być wyjaśniana z oskarżenia prywatnego. To było powodem umorzenia. Sprawa jest niejednoznaczna.

- Pierwszy poinformował nas o tym dyrektor domu dziecka, że musiał interweniować w godzinach wieczornych, kiedy jeden z wychowanków, prawie siedemnastoletni chłopak, atakował wychowawczynię. Dyrektor przyjechał i naruszył jego nietykalność. Musiał go uderzyć, żeby odciągnąć go od wychowawczyni - odpowiada wiceprezydent Poznania Jędrzej Solarski.

Urzędnicy potępili zachowanie dyrektora. Niemal natychmiast po zajściu został on ukarany naganą. Wiceprezydent nie podjął decyzji czy dyrektor straci pracę. 

Według naszych informacji chłopak, który miał być uderzony, jest dziś w poprawczaku.

[AKTUALIZACJA]

Na temat zajścia wypowiedział się dyrektor domu dziecka.

- Nie uderzyłem, ale przytrzymywałem wychowanka - mówi Radiu Poznań dyrektor domu dziecka na poznańskim Strzeszynie.

Zdaniem dyrektora domu dziecka, Artura Nawrota, pierwsze zdarzenie, do którego miało dojść w 2014 roku, to wymysł radnego. Dyrektor potwierdza jednak drugie zajście z listopada 2016 roku. Nie czuje się jednak winny. Przekonuje, że to wychowanek był bardzo agresywny, a on go tylko przytrzymywał, żeby nikomu nie zrobił krzywdy. Dyrektor przyznaje, że przyjął naganę za to zdarzenie. Nawrot nie wyklucza w tej sprawie podjęcia kroków prawnych wobec radnego Grzesia, który dziś ujawnił sprawę. Dyrektor chce jednak dokładnie zapoznać się z wypowiedziami radnego podczas sesji.

Sprawę uderzenia dzieci badała prokuratura. Śledztwo umorzyła, ale potwierdziła, że doszło do takiego zdarzenia. Z naszych informacji wynika, że zdarzenie w listopadzie 2016 roku zaczęło się od konfliktu w sprawie używania cukru przez prawie siedemnastoletniego chłopca.

http://radiopoznan.fm/n/NrkhHa
KOMENTARZE 0