Gnieźnieńskim miłośnikom zimnych kąpieli pomagały także morsy z Poznania, Kłecka, Trzemeszna, a nawet z Gdańska, często w fantazyjnych przebraniach.
Po krótkiej rozgrzewce 226 osób wskoczyło z głośnymi okrzykami do jeziora. Wyszli po trzech minutach. Przy temperaturze powietrza około minus jeden nawet nie trzęśli się z zimna. Mówili, że do takiego chłodu łatwo jest się przyzwyczaić. Waldemar Rychert z "Królewskich morsów Gniezno" mówił, że popularność tej aktywności organizatorzy zimnych kąpieli wykorzystują do celów charytatywnych.
Tym razem do puszek były zbierane datki na 2,5 letniego Olka, który choruje na złośliwy nowotwór i przeszedł już pięć chemioterapii. Potrzebne są pieniądze na dalsze leczenie.