Pobiegli dla tych, którzy "nie mogą czekać"
W Obornikach blisko dwustu dorosłych i ponad setka dzieci wzięła udział w sztafecie "Biegamy - Pomagamy".
Lasy Janowskie pomiędzy Kostrzynem i Środą. Tam - jak zwykle co roku od 36 lat - mieszkańcy kilku wielkopolskich gmin licznie stawili się na mszy polowej i uroczystościach upamiętniających pierwszy aliancki zrzut broni dla wielkopolskich oddziałów AK.
Zrzut odbył się niemal dokładnie 76 lat temu: w nocy z 14 na 15 września 1943 roku. W pojemnikach były broń, amunicja i środki opatrunkowe.
- To jest dosyć wyjątkowa uroczystość - mówił regionalista Kazimierz Matysek, jeden z inicjatorów obchodów w tym miejscu. - Dzisiaj tu na polanie zebrało się 26 pocztów sztandarowych. Tu na tym terenie jeszcze mieszkają potomkowie tych, którzy brali udział w tej akcji, to nie jest miejsce obce, bo z okolicznych wsi m.in. Gułtów, Pławiec i Węgierskiego pochodzili ci, którzy zginęli.
Zrzut został przejęty przez Niemców, którzy w następstwie rozpętali falę aresztowań. Do więzień i obozów trafiło około dwustu akowców, z których jedna czwarta - zginęła.
W Obornikach blisko dwustu dorosłych i ponad setka dzieci wzięła udział w sztafecie "Biegamy - Pomagamy".
Przez miasto przeszedł Archidiecezjalny Marsz dla Życia. Uczestniczyły się nim całe rodziny, które najpierw bawiły się na festynie na Placu Mickiewicza.
Prezentujemy kolejny reportaż Małgorzaty Jańczak „Za dużo jak na jedno życie”. To opowieść o Alfonsie Czerwińskim i jego wojennych przeżyciach.