Oficjalnego wypowiedzenia umowy koalicyjnej nie było, ale ostatnie dni to w Pile czas politycznej burzy. Najważniejszą uchwałą na ostatniej sesji Rady Miasta miało być nowe studium kierunków zagospodarowania przestrzennego Piły. Głosowanie skończyło się jednak niespodziewanie, gdy radni PiS i dwóch klubów lewicowych odrzucili załącznik dotyczący zabudowy Wzgórz Gładyszewskich.
Prezydent Piły Piotr Głowski ocenił decyzję jako coś niebywałego. Powiedział m.in., że z politycznych względów radni lewicy i PiS-u doszli do porozumienia i zagłosowali przeciwko miastu. Prezydent zarzuca radnym, że nie myślą o tym, by miasto miało tereny, na których mogłoby się rozwijać. Radny PiS-u Mieczysław Karpiński nie zgadza się z tymi zarzutami i mówi, że wzgórza to obszar otwarty, utrzymany w kulturze rolnej. Mogą po nim migrować dzikie zwierzęta. Jest to duży walor krajobrazowy, warty ochrony. Z drugiej strony jest problem wód opadowych i roztopowych. Radny Karpińśki obawia się, że instalacje służące ich zagospodarowaniu, będą sporo kosztować, a poza tym trzeba te wody odprowadzić do jakichś zbiorników. Pytanie: gdzie te zbiorniki zlokalizować.
Radny przypomina także, że miasto ma sporo niesprzedanych działek na osiedlach: Koszyce, Motylewo, a także na samym Gładyszewie. Na Wzgórzach Gładyszewskich mogłoby - jego zdaniem - powstać zaledwie kilkadziesiąt działek budowlanych, co dla miasta byłoby bez większego znaczenia.
Przed radnymi obecnej kadencji jeszcze tylko jedna sesja w tym składzie. Prezydent Piły zapowiada, że - jeżeli wygra wybory - studium, nazywane "urbanistyczną konstytucją miasta", przedłoży w tej samej formie nowej Radzie Miasta. Wybory samorządowe odbędą się 16 listopada.