Mężczyzna usłyszał już zarzuty i przed sądem odpowie za skrócenie gałęzi roślin przy ulicy Estkowskiego w Poznaniu.
W styczniu dwóch mężczyzn w strojach roboczych przyłapał na „gorącym uczynku” radny Starego Miasta. Później okazało się, że pracowali bez zezwolenia, więc sprawę przejęła policja.
"Funkcjonariusze zakończyli już postępowanie" – informuje rzeczniczka prasowa poznańskiej komendy, st. sierż. Marta Mróz.
Policjanci ze Starego Miasta, którzy prowadzili czynności wyjaśniające w tej sprawie, po zebraniu materiału dowodowego, skierowali wniosek o ukaranie do sądu w związku z popełnieniem przez tę osobę wykroczenia z artykułu 144. Za ten czyn grozi mężczyźnie kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny.
Artykuł 144 kodeksu wykroczeń dotyczy niszczenia zieleni w przestrzeni publicznej. Grzywna może w tym wypadku wynieść nawet tysiąc złotych. Mężczyzna twierdzi jednak, że zna się na ogrodnictwie i przycięcia wykonał w sposób profesjonalny. To rozstrzygną sądowi biegli.
Zdaniem poznańskiego dendrologa, Marcina Kolasińskiego, takie zabiegi podczas zimy, kiedy drzewa są osłabione, mogą spowodować ich obumarcie.
W sprawie od początku pojawiał się też wątek likwidacji gałęzi w celu odsłonięcia reklamy na ścianie budynku. Mówił o tym radny Starego Miasta Tomasz Dworek. Sprawca przycinki potwierdził policjantom, że działał na zlecenie, ale nie chciał zdradzić szczegółów.