Na taką inżynierię finansową zgodziła się rada powiatu gostyńskiego. Dług narósł, bo placówka straciła kontrakt na ratownictwo medyczne. "Dobiły" ją również niezapłacone przez NFZ nadwykonania.
- Takie rozwiązanie zwiększy bezpieczeństwo funkcjonowania szpitala. Wierzyciele będą już spłaceni, nie będzie ryzyka wystawienia nam nakazów zapłaty. Pozwoli nam to odzyskać oddech - wyjaśnia jego dyrektor Piotr Miadziołko. Na pytanie, dlaczego nie skorzystał z pomocy banków, odpowiada, że banki niechętnie udzielają kredytów placówkom państwowej służby zdrowia.
Dług szpitala w Gostyniu wynosi blisko 3,5 mln zł. Po rocznej karencji będzie go spłacał przez pięć lat.