Historycy uznają ten dzień za symboliczną datę kumulacji rzezi wołyńskiej dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów na polskiej ludności Wołynia i Galicji Wschodniej. Ksiądz Tadeusz Isakowicz- Zaleski, kustosz pamięci o zbrodni wołyńskiej, mówił w środę w Radiu Poznań, że największym problemem pozostaje nadal godne upamiętnienie ofiar rzezi.
- Myślę, że to co bardzo boli rodziny ofiar to fakt, że minęło prawie 30 lat wolnej Ukrainy, a do dziś nie ma nie tylko prawdy i pamięci, ale także - co jest największą raną – nie są pochowane ofiary. Ponad 90 procent ofiar ludobójstwa do dziś leży gdzieś w dołach śmierci, w jarach, po lasach, nie wiadomo gdzie. To jest barbarzyństwo, że kraj, który chce iść do struktur europejskich, potrafi w straszny sposób blokować od wielu lat ekshumacje, pochówki. Ofiary rzezi do dziś nie tylko, że nie mają swoich grobów, ale tam nie stoją ani krzyże, ani nawet nie odbyły się chrześcijańskie pochówki – mówił ksiądz Tadeusz Isakowicz – Zaleski.
Jego zdaniem pamięć o zbrodni wołyńskiej to przede wszystkim zasługa determinacji rodzin ofiar i stowarzyszeń kresowiaków. W tym kontekście wymienił także organizacje kresowe z Poznania.
Instytut Pamięci Narodowej szacuje, że w latach 1939 -1945 z rak ukraińskich nacjonalistów zginęło od 60 do 100 tysięcy polskich obywateli. Po stronie ukraińskiej liczba ofiar późniejszych akcji odwetowych wyniosła, według różnych szacunków, od 5 do 12 tysięcy osób.