W marcu ubiegłego roku Sąd Okręgowy uniewinnił go od wszystkich zarzutów. Nie znalazł dowodów na to, że wieloletni wójt naraził gminę na wielomilionowe straty. Opinia biegłej, na której prokuratura oparła akt oskarżenia, okazała się niespójna i miejscami sprzeczna.
Grzegorz Wojtera ma nadzieję, że wyrok uniewinniający zostanie utrzymany.
Wszystko to trwało całe pięć lat i wielkim moim oczekiwaniem jest, żeby ta sprawa się zakończyła i wierzę, że 30 stycznia usłyszę wyrok uniewinniający. Wielokrotnie odczuwałem, że to jest naciągane, że to jest robione na siłę. To zajmowało nie tylko mój czas, ale też pracowników urzędu, którzy w tym samym czasie mogli zajmować się ważnymi dla mieszkańców sprawami. Miejscami na pewno było to i uciążliwe i tendencyjne
- mówił wójt.
Apelację w tej sprawie złożyła prokuratura, która utrzymuje, że sąd popełnił błąd, bo nie powołał nowego biegłego, by wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Prokurator chce uchylenia wyroku i ponownego procesu. Wyrok poznamy za dwa tygodnie.
Sprawa dotyczy trzech gminnych inwestycji - między innymi nowej szkoły. Gmina nie wybudowała jej za własne pieniądze. Zrobił to prywatny inwestor, a gmina szkołę wydzierżawiła. Nie mogła wziąć kredytu, bo zadłużenie gminy przekraczało dopuszczalny wskaźnik. Nowy budynek był potrzebny, bo do szkoły miały iść 6-latki. Prokuratura uznała, że w przypadku tej inwestycji powstała szkoda sięgająca ponad 13 mln złotych.
Sprawa zaczęła się od kontroli CBA w Urzędzie Gminy, później było śledztwo prokuratury i prawie półtoraroczny proces w Sądzie Okręgowym.