Przepisy są w tym przypadku bezlitosne. Jego egzamin został unieważniony, a maturzysta musiał opuścić salę.
- To incydent, który pokrzyżował plany młodemu człowiekowi, bo już wiadomo, że chłopak matury nie zda. Podczas pisania obowiązkowego egzaminu z języka polskiego zadzwonił mu telefon. - Maturzyści są wielokrotnie informowani o konsekwencjach wniesienia telefonu na salę egzaminacyjną - mówi Maria Tomalak, dyrektor III LO w Ostrowie Wielkopolskim.
Zgodnie z procedurą, maturzysta został wyproszony z sali, a egzamin unieważniono. Chłopak może podchodzić do egzaminów z pozostałych przedmiotów, ale do obowiązkowego egzaminu z języka polskiego może przystąpić dopiero za rok.