Mieszkańcy Ostrowa przeciwko zakładowi kremacji w centrum osiedla

Gdy kabina znalazła się poza torowiskiem, koła zaczęły buksować, a w naczepę wypełnioną 20-tonowym ładunkiem uderzył pociąg relacji Piła–Poznań.
Bartosz Ż. nie przyznał się do winy. Podczas procesu przekonywał, że do wypadku by nie doszło, gdyby nie mgła i oblodzenie jezdni.
Sąd stwierdził, że kierujący powinien wziąć pod uwagę trudne warunki i zatrzymać się przed znakiem. W związku z tym uznał go winnym sprowadzenia katastrofy komunikacyjnej i wymierzył karę 4 lat pozbawienia wolności oraz zakaz prowadzenia pojazdów przez 5 lat.
Uzasadniając wyrok sędzia Robert Grześ przyznał, że jednym z kluczowych dowodów okazały się zeznania świadka.
Również wykonuje zawód kierowcy samochodu ciężarowego. Obserwował jadący pociąg. Widząc przebieg tego zdarzenia miał nabrać obaw co do możliwości zaistnienia takiego wypadku, co wyraził słowami "chyba mu nie wjedzie", co świadczyło o tym, że świadek ocenił sytuację na drodze jako niebezpieczną i grożącą kolizją samochodu ciężarowego
- przekazał sędzia.
Oprócz zeznań świadka sąd wziął pod uwagę opinię biegłego oraz raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych. Dokument potwierdza winę skazanego, ale wskazuje też na mankamenty w organizacji ruchu na przejeździe kolejowym.
Wyrok nie jest prawomocny. Żadna ze stron procesu nie stawiła się na jego ogłoszeniu.
Przypomnijmy, że w katastrofie zginęły dwie osoby, a trzy kolejne zostały ranne. Straty oszacowano w sumie na ponad 8 milionów złotych.