Transport dotrze do Afryki drogą morską. Tam z portu dary odbiorą misjonarze i rozdadzą potrzebującym.
- To jest zawsze tak, że jak wysyłamy jakiś transport, to potem otrzymujemy jakieś informacje z Kamerunu, że kolejni misjonarzy dowiadują się o możliwości zdobycia takiej pomocy. Wszyscy piszą, że chcieliby też taką pomoc otrzymywać. Tak naprawdę to jest efekt śnieżnej kuli, że im więcej wysyłamy, tym więcej jest potrzebne. To wszystko tam na miejscu sprawia ogromną radość dzieciom - mówi Justyna Janiec-Palczewska z poznańskiej Fundacji Redemptoris Missio.
W Kamerunie pracuje około 200 polskich misjonarzy. W prowadzonych przez siebie przedszkolach i szkołach uczą dzieci między innymi regularnego szczotkowania zębów.
Część darów trafi też do misjonarzy, którzy pracują w ogarniętej wojną domową Republice Środkowoafrykańskiej. Tam nie działają ani szkoły ani szpitale.